Paweł Jurek / NA ZIEMI I W TEATRZE. MINIATURY SCENICZNE (22-24). „MIĘDZY NAMI PISARZAMI”, „EKO-DZIECKO”, „PALI SIĘ!”

22. Między nami pisarzami

Postaci:

Pisarz#1

Pisarz#2 (obaj 50+)

Barek samoobsługowy. Pisarz#1 odbiera zamówienie przy barze (wódka i zakąski) i zanosi je do stolika, przy którym siedzi markotny Pisarz#2. Pisarz#1 podaje mu kieliszek.

– No to za spotkanie!

– Nie wiem, czy powinienem…

– A co się dzieje?

– Mam depresję.

– Bo?

– Bo napisałem arcydzieło.

– Gratuluję!

– Nie ma czego. Ja to mam pecha!

– Nie rozumiem?

– Podpisałem z wydawcą umowę od razu na dwie książki. Jedną już mi wydał i przepadła bez reklamy i promocji. Boję się, że i ta obejdzie się nawet bez nominacji do Nike.

– To zwróć zaliczkę i wydaj u kogoś innego.

– Nie mogę. Cała zaliczka poszła na moje nowe licówki.

– To daj temu wydawcy coś innego do wydania. Zbiór opowiadań, esejów, cokolwiek…

– Nie mam nic takiego, wszystko już wydałem.

– Naprawdę masz pustą szufladę?

Pisarz#2 zastanawia się chwilę.

– Mam napisany dramat…

– O! Nie wiedziałem.

– Kiedyś Tadeusz Różewicz skarżył się w wywiadzie, że chciał napisać dramat o więzionym przez Rosjan Walerianie Łukasińskim, w którym z jego ust nie pada ani jedno słowo. I nie udało mu się. Kiedyś spotkaliśmy się w Teatrze Studio na próbie generalnej Godziny, w której nie wiedzieliśmy o sobie nawzajem Petera Handkego. Różewicz był wściekły, jak to zobaczył. Tym bardziej, że po Godzinie… był pokazywany jego poemat Francis Bacon albo Diego Velazquez na fotelu dentystycznym, w którym aż roiło się od słów… Pomyślałem sobie: będę lepszy od Różewicza, napiszę sztukę bez słów! I napisałem. Niestety, żaden teatr nie chciał jej wystawić.

– No to daj ją wydawcy i ogłoś drukiem.

Pisarz#2 ożywia się.

– Masz rację. Spróbuję. Dzięki za podpowiedź.

– Lepiej się już czujesz?

– Zdecydowanie.

– No to się napijmy!

Kurtyna opada.

23. Eko-Dziecko

Postaci:

Dziecko

Matka

Pokój Dziecka. Dziecko (12 lat) siedzi na dywanie z bezprzewodowymi słuchawkami na uszach i gapi się w smartfon. Do pokoju zagląda Matka (35).

– Wioletko…

Dziecko zdejmuje słuchawki.

– Wioletko, czas na obiad.

Dziecko piorunuje ją wzrokiem.

– Przecież ci mówiłam, że jeszcze nie wiem, czy będę dziewczynką.

Matka poprawia się.

– Dziecko, chodź coś zjeść. Zrobiłam rolady z modrą kapustą.

– Nie chcę. Zamówiłam sobie przez aplikację zestaw z Maka.

Matka dopiero teraz zauważa telefon w ręku Dziecka.

– Jak to? Skąd to masz?

– Pani mi dała.

– Jaka pani?

– Pani w szkole. Bierzemy udział w akcji „Eko – Szkoła” i to jest prezent od sponsora, firmy z Chin.

– Nie rozumiem, co smartfon ma wspólnego z ekologią?

– To nagroda.

– Za co?

– Za udział w protestach pod kopalnią. Dzięki nam niedługo ją zamkną i przestanie nas truć.

– A skąd będziemy mieli w domu ogrzewanie i prąd?

– Mamo, jaka ty jesteś zacofana. Jak to skąd? Z odnawialnych źródeł.

– Na razie w naszym mieście nie mamy takich źródeł.

– To je Chińczycy nam wybudują.

Matka patrzy na Dziecko z dezaprobatą

– Nie podoba mi się to. W tej kopalni pracuje przecież mój ojciec, a twój dziadek. Straci pracę.

– Trudno.

– To dla niego sens życia.

– Czasami trzeba się poświęcić dla ogółu.

Matka zabiera Dziecku słuchawki i telefon. Dziecko burzy się.

– Co ty wyprawiasz?

– Zabieram to. Nasz dom też będzie Eko.

– Nie zgadzam się.

– Czasami trzeba się poświecić dla ogółu. I marsz do kuchni zjeść obiad.

– A co z Makiem?

– Wyląduje w koszu na śmieci. Tak samo, jak ten chiński smartfon.

Dzwonek do drzwi. Matka chce iść otworzyć, ale Dziecko jest szybsze. Popycha Matkę tak, że ta upada na podłogę. Dziecko biegnie do drzwi.

Kurtyna opada.

24. Pali się!

Postaci:

Żona

Mąż

oraz

Dziennikarz

Ekspert

Reporter (w studiu TV)

Noc. Mąż i Żona w łóżku. Przewracają się z boku na bok. W końcu spoglądają na siebie.

– Ty też nie śpisz?

– Jakoś nie mogę. Gorąco mi.

– Mnie też.

– Otworzę okno.

– Dobrze.

Mąż wstaje, podchodzi do okna. Odsuwa zasłony. Przez okno widać ogromną łunę ognia.

– Jezus Maria! Pali się!

Żona zrywa się z łóżka.

– Gdzie?

– Wszędzie!

Żona podchodzi do okna i z przerażeniem patrzy na miasto w ogniu.

– Uciekajmy! Szybko!

Oboje biegną do drzwi, otwierają je, za drzwiami widać już ogień.

– Nie damy rady…

Zamykają drzwi przed ogniem.

– Chyba musimy spróbować uciec przez okno…

– Z trzynastego piętra? Lepiej zadzwoń po jakąś pomoc.

Mąż dzwoni pod numer „112”. Czeka.

– Nikt nie odbiera.

– Włącz telewizor! Sprawdzimy, co się dzieje.

Telewizor nie działa.

– Nie ma prądu.

– Znajdź jakieś wiadomości w sieci!

Mąż trafia w smartfonie na studio telewizyjne, w którym Dziennikarz rozmawia z Ekspertem.

– Ten pożar będzie tragiczny w skutkach. Ilu zgonów pan profesor się spodziewa?

Według moich obliczeń życie może stracić nawet piętnaście milionów Polaków. Głównie tych żyjących w miastach, tam praktycznie nie ma dla nikogo ratunku. Może ktoś na wsi przeżyje.

No właśnie. Połączmy się z naszym reporterem we wsi Borzymy. Marku, jak tam wygląda sytuacja?

Na monitorze pojawia się postać Reportera w specjalnym kombinezonie ochronnym.

Tragicznie. Płoną lasy i domy. Ludzie umierają w strasznym męczarniach. Na ulicach leżą zwęglone zwłoki, których nie ma komu zbierać.

A co robi Straż Pożarna?

– Strażacy dla bezpieczeństwa pozostali w swoich jednostkach. Tak jak my wszyscy boją się ognia. Nie chcą stracić życia.

A co ze zwierzętami?

Te, które mogą uciekają przed ogniem. Inne płoną jak ludzie. To jest naprawdę smutny widok. Nasza cywilizacja ginie.

Dziękuję ci za tą relację.

Postać Reportera znika. Dziennikarz zwraca się do widzów.

Sami państwo widzą, że nie ma już żadnego ratunku.

Dziennikarz zwraca się do Eksperta.

Co pan radzi naszym widzom?

Samobójstwo. To bardzo humanitarne rozwiązanie. Ci, którzy słuchali rad ekspertów i wcześniej zaopatrzyli się w darmowe Draże Morfeusza mają teraz ułatwione zadanie. Umrą praktycznie we śnie…

Żona patrzy na Męża z wyrzutem.

– Mówiłam, żeby kupić? Teraz usmażymy się żywcem.

Mąż i Żona patrzą na siebie załamani. Mąż ma pomysł.

– Chodźmy do łazienki. Napuścimy wody do wanny i tak się uratujemy.

Biegną do łazienki, odkręcają wodę. Woda nie leci z kranu.

– To koniec…

– Skaczemy?

Żona kiwa potakująco głową. Biegną do okna.

Kurtyna opada.