Paweł Jurek / NA ZIEMI I W TEATRZE. MINIATURY SCENICZNE (25-27). „Viva MoniCa (cz.I)”, „Viva Monika! (cz.II)”, „Viva Monika! (cz.III)”

25. Viva MoniCa (część pierwsza)

Postaci:

Monica

Dziennikarz

Kawiarnia teatralna. Dziennikarz przeprowadza wywiad z MoniCą.

– To najważniejszy czas w twoim życiu. Wygrałaś konkurs. Moje gratulacje.

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, ale za gratulacje dziękuję. Tak, to ważny okres w moim życiu.

– Wojna kiedyś się skończy, a ty będziesz dyrektorką…

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, i gdybym mogła wybierać, wybrałabym pokój na świecie od bycia dyrektorką. Ale masz rację – wojna się skończy, a my wrócimy do swoich zajęć.

– Czy ty też masz zamiar zacząć wszystko od nowa?

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, a ja długo zastanawiałam się, jak to będzie potem, po wojnie. Dlatego może być ważniejsze nowe życie od starego. I tak przyszedł mi do głowy pseudonim.

– MoniCa.

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, ale proszę tego nie wymawiać jako „Monika” i pisać z dużym C.

– C jak…

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, ale może potem będzie ważne Ciało, i to przez duże C. Jednym z najważniejszych odkryć, jakich ostatnio dokonałam, jest odkrycie własnego ciała.

– Paweł chodzi na terapię i leczy duszę, a ty odkrywasz ciało…

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, dlatego Paweł nie chodzi już na terapię. Uznał, że to bez sensu. Powiedział, że czuje się jakby leczył mały palec u nogi, a tu nagle Putin oderwał mu całą nogę.

– Wojna okalecza nie tylko ciało, ale i duszę.

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, dlatego uważnie obserwuję, co się dzieje i być może zmienię swój program.

– No właśnie program… Wszyscy chcielibyśmy go poznać.

– Teraz najważniejsza jest Ukraina, dlatego porozmawiajmy za tydzień. Może wojna skończy się już?

– Oby.

Kurtyna opada.

26.Viva Monika! (część druga)

Postaci:

Monika

Dziennikarz

Ta sama sceneria. Tydzień później

– Spotykamy się po tygodniu, a wojna trwa nadal.

– No, niestety…

Monika krzyczy w kierunku sufitu.

– Putin, ty złamasie! Idziemy po ciebie!

– Wierzysz, że teatr może zmienić świat?

– Gdybym nie wierzyła, nie byłabym już tutaj.

– Na razie zmieniłaś imię…

– Nie! Nie jestem już MoniCą! Po rozmowie z tobą poczułam się jak głupia cipa. Trwa wojna, ludzie giną, a ja myślę o jakichś pseudonimach!

– Czyli jesteś znowu Moniką?

– Jak najbardziej.

– A program?

– W sensie repertuar? Nie ma go. Po rozmowie z tobą poszłam do teatru, który obejmuję, i obejrzałam kilka spektakli. Tak zwyczajnie, jako widz.

– Wcześniej nic nie widziałaś?

– Nie, bo wtedy do tego teatru chodzić nie wypadało. A teraz obejrzałam kilka przedstawień i ogarnęła mnie zgroza! Ja nie chcę rozmawiać z widzami takim językiem, taką techniką! Dlatego jeśli pytasz mnie o przyszły repertuar, o tytuły sztuk, to nie wiem jeszcze dokładnie, co zagramy. Po prostu nie wiem. Nie chcę, żeby to było tak, że dostajemy jako teatr dotację w postaci dwunastu milionów i ja muszę za to wyprodukować tyle i tyle premier. Nie chcę w ogóle słowa „produkcja” w kontekście sztuki. Nie chcę kombinować w ten sposób: zostało mi pół miliona to muszę przygotować premierę. I biorę na przykład Moralność pani Dulskiej, każę aktorów ubrać w ciuchy ze Złotych Tarasów i udaję, że sztuka Zapolskiej jest strasznie aktualna i muszę ją grać.

– Czyli najpierw pomysł, a potem pieniądze?

– Dokładnie tak. Chociaż pieniądze też są ważne. W końcu musimy wszyscy mieć z czegoś żyć.

– W takim razie zapytam cię o pomysły…

– Miałam ich mnóstwo, ale wojna zmieniła moją perspektywę. Nie chcę udawać, że nic się nie stało. Udawałam przez tyle lat zanim odkryłam swoje ciało. Teraz mam dosyć udawania.

– Moi czytelnicy chcieliby jednak poznać konkrety…

– Daj mi jeszcze trochę czasu. Jeszcze tydzień!

– Dobrze.

Kurtyna opada.

27. Viva Monika! (część trzecia)

Postaci:

Monika

Dziennikarz

Ta sama sceneria. Tydzień później.

Monika i Dziennikarz długo myślą przygnębieni. Po pewnym czasie spoglądają po sobie.

– Czy myślisz o tym samym co ja?

Dziennikarz rozgląda się po sali.

– Mam duży problem z tym miejscem.

– Ja też… W końcu to prezent od narodu radzieckiego dla Warszawy, dla Polski.

– No właśnie. Mamy tutaj nawet lożę Stalina… Brr!

– Wszystko tutaj właściwie przypomina tamte czasy…

– Od tygodnia chodzę nieprzytomna. Putin – morderca posyła na tamten świat cywilów, ale my nic nie robimy, żeby się temu przeciwstawić.

– Bo chyba tak naprawdę niewiele możemy. Pomoc matkom z dziećmi i staruszkom to nie wszystko.

– Dlatego zaczęłam się zastanawiać nad bardziej radykalnymi krokami…

Dziennikarz patrzy na Monikę pytająco. Monika ożywia się.

– A gdyby wysadzić w powietrze to wszystko? Wyrzucić do kosza ten cały „prezent”.

– Myślisz serio?

– Jak najbardziej. Zorganizowałam już nieformalne zebranie z zespołem teatru oraz innych podmiotów zajmujących pomieszczenia Pałacu. Wszyscy są za. Jutro ogłosimy oficjalny komunikat.

Dziennikarz podekscytowany.

– Mógłbym napisać o tym pierwszy, jeszcze dzisiaj?

Monika zastanawia się.

– Jutro ma być specjalna konferencja prasowa, na którą cię serdecznie zapraszam.

Dziennikarz lekko obrażony.

– To tak mi się odwdzięczasz za to, że już po próbie generalnej napisałem, że twoja premiera Lady Makbet w Moskwie była arcydziełem?

Monice jest głupio.

– No dobrze, napisz, ale że zaznacz, że dowiedziałeś się o tym od dyrekcji Lalki, nie ode mnie.

– Dobrze. Siadam do pisania.

Wyjmuje laptop. W tej samej chwili słychać dźwięk olbrzymiej eksplozji. Kawiarnia eksploduje, Monika i Dziennikarz patrzą na siebie przerażeni.

– Spóźni…

Nie kończy, razem z Dziennikarzem zostaje przysypana gruzami.

Kurtyna opada.