Najnowsza „Teatrologia.info” zamykająca czas letnich urlopów zawiera zaledwie dwa teksty.
Ewa Millies-Lacroix w związku z czterdziestą trzecią rocznicą strajków sierpniowych i powstania „Solidarności” przypomina w swym felietonie dwa spektakle telewizyjne. Przedstawienie Kto tu wpuścił dziennikarzy Mikołaja Grabowskiego powstało w czasie postkomunistycznej transformacji w 1991. Oparte zostało na spisanych wcześniej relacjach dziennikarzy, którzy w trakcie pobytu w sierpniu 1980 w Stoczni im. Lenina w Gdańsku niczym protagonista i poniekąd narrator Człowieka z żelaza Andrzeja Wajdy doznali przemiany pod wpływem robotników. W spektaklu Grabowskiego skorumpowani i zdemoralizowani dziennikarze z PRL-u dokonują groteskowego rytuału samokrytyki wobec robotników, tak jak Wajda swymi filmami o „Solidarności” oddał hołd Lechowi Wałęsie jako ucieleśnieniu ludowej mądrości politycznej. Ten nurt kontynuuje zaś uznawany za najważniejszy spektakl minionego sezonu – 1989 Katarzyny Szyngiery.
Z kolei „Niebezpiecznie panie Mochnacki”, dramat historyczny Jerzego Mikkego zrealizowany w Teatrze TV w 1973 przez Jerzego Krasowskiego, musiał czekać na emisję aż do listopada 1980, a potem na kolejne wystawienia. W 1979 Elżbieta Morawiec w szkicu Życie dramatu współczesnego opublikowanym w „Życiu Literackim” napomknęła, iż ta „dramatyczna biografia Mochnackiego” jest oparta na „prostocie swego dokumentarnego przekazu”. Dodała, że „w tragicznie powikłanej biografii Mochnackiego” niejako przegląda się „podwójny status Królestwa” Polskiego – a w podtekście także PRL – „z konstytucyjną gwarancją niezawisłości i rzeczywistą niewolą”. Widziałem w styczniu 1981 drugą realizację tej sztuki w warszawskim Teatrze na Woli również w reżyserii Krasowskiego z Tadeuszem Łomnickim w roli ministra Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Łomnicki, należący jeszcze wtedy do PZPR-u – zresztą podobnie jak Krasowski – w kulminacyjnym momencie tej roli bronił władz PRL-u jako gwarantów pojałtańskiego porządku dla sowieckiej Rosji w obliczu nieodpowiedzialnych poczynań liderów opozycji demokratycznej i posierpniowej rewolty, których uosabiał na scenie Mochnacki.
Małgorzata Komorowska w szóstym już szkicu osnutym wokół historii opery przypomina, w jak rozmaitym charakterze pojawiał się w niej balet czy też taniec.
rw.