
Jaki był ostatni spektakl, który zagrała Opera Śląska przed ogłoszeniem zamknięcia teatru?
Zaprezentowaliśmy Napój miłosny Gaetano Donizettiego, pod kierownictwem muzycznym Francka Chastrusse Colombiera i w reżyserii Karoliny Sofulak. To nasza premiera z grudnia minionego roku. W poniedziałek 9 marca zagraliśmy ten tytuł na scenie Opery Śląskiej, w ramach wyjątkowego wydarzenia – Fryderyk Festiwal. Spektakle nie były wtedy jeszcze masowo odwoływane, ale mieliśmy już sygnały, że COVID-19 dotarł do Polski. Podjęliśmy więc środki bezpieczeństwa, przed wejściem na widownię ustawiono płyny do dezynfekcji. Mimo wszystko nie przypuszczaliśmy, że to będzie ostatni spektakl przed bardzo długą przerwą…
W jaki sposób poinformowano pracowników i widzów o zamknięciu?
Następnego dnia po wystawieniu Napoju…, dyrektor Łukasz Goik zebrał pracowników – zespoły artystyczne i administrację, przekazując wiadomość o tym, że w związku z decyzją marszałka ze względu na bezpieczeństwo pracowników i widzów, Opera Śląska będzie zamknięta i zmieniamy formę pracy na zdalną. Nie było jeszcze oficjalnych, ogólnokrajowych obostrzeń, ale spodziewaliśmy się ich. O tej decyzji poinformowaliśmy widzów w naszych kanałach komunikacyjnych – na stronie internetowej i w mediach społecznościowych, a także telefonicznie. Większość z naszych melomanów kupuje bilety z dużym wyprzedzeniem, często na wiele miesięcy do przodu. Nie zakładaliśmy jednak, że odwołamy planowane wydarzenia, a jedynie, że zmienią się ich terminy. Mieliśmy nadzieję, tak jak i nasi widzowie, że to kwestia najwyżej kilku tygodni, może miesiąca. Zwłaszcza, że to nasz wyjątkowy czas – rok 2020 jest naszym jubileuszowym, świętujemy swoje 75-lecie. Mieliśmy – i mamy – wiele planów z tym związanych. Część w nieco zmodyfikowanej formie już zrealizowaliśmy, kolejne przed nami. Na pewno będziemy chcieli, w miarę możliwości, aby podczas nowego sezonu artystycznego pokazać widzom chociaż część tego, czego nie udało się zaprezentować na scenie od marca do czerwca.
Jakie tytuły musieliście odwołać?
Byliśmy krótko przed wznowieniem scenicznym Łucji z Lammermoor Gaetano Donizettiego, przygotowania były bardzo zaawansowane. Na kwiecień mieliśmy już także zaplanowane wznowienie Don Carlosa Giuseppe Verdiego, w dalszej kolejności premierę Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta, Galę Baletową, a także nasz koncert połączony
z trzydniowymi obchodami jubileuszowymi i wiele innych wydarzeń.
A jak zareagowała wasza publiczność?
Melomani podeszli do sprawy ze zrozumieniem. Jedynie w kilku sytuacjach poproszono nas wtedy o zwrot pieniędzy za bilety, z czym oczywiście nie było problemu. Większość osób postanowiła jednak zaczekać na wznowienie pracy artystycznej i zobaczyć spektakle w późniejszym terminie. Wśród odwiedzających nie brakuje melomanów, którzy bywają u nas regularnie.
Ułożenie repertuaru operowego w obecnych warunkach jest na pewno niesamowicie trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o udział artystów gościnnych.
Nasz teatr w głównej mierze opiera się na solistach etatowych, ale tak samo, jak artyści występujący gościnnie, oni także mają dodatkowe zobowiązania, współpracują bowiem również z innymi scenami. Ustalenia są faktycznie bardzo trudne także dlatego, że nie wiemy do końca, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna we wrześniu. Bierzemy pod uwagę zarówno pełną wersję repertuaru, jak i okrojoną.
W sierpniu powinny zapadać decyzje; proces ich podejmowania jest złożony, bo w grę wchodzi mnóstwo czynników. Na początku września chcielibyśmy zaprezentować premierę spektaklu Maria Callas. Master Class Terrence’a McNally’ego w reżyserii Roberta Talarczyka. W naszych dalszych planach repertuarowych jest też m.in. opera Giacomo Pucciniego La Rondine (w koprodukcji z Meininger Staatstheater ).
Czym się różni okrojona wersja repertuaru od pełnej?
Pełna zakłada powrót do pracy wedle dotychczasowych zasad. W okrojonej stawiamy na wersje koncertowe, niektóre bardziej wymagające tytuły przenosimy na później, liczymy się z rozszerzoną działalnością on-line. Nasz teatr dysponuje kameralną widownię. Mamy w sumie 423 miejsca – 391 siedzących i 32 stojące. Zachowanie takich środków ostrożności jak odstępy pomiędzy osobami, mogą doprowadzić do tego, że widzów będzie naprawdę mało. Mamy też jednak salę koncertową im. Adama Didura, którą wykorzystujemy.
Czy w związku z pobytem zagranicznych wykonawców zdarzyło się, że ktoś został poddany kwarantannie?
Na szczęście nie. Ma to związek również z szybko podjętą decyzją o pracy zdalnej i zawieszeniu przygotowań do kolejnych spektakli.
Od momentu zamknięcia działy promocji i PR musiały zintensyfikować pracę.
To prawda. Trzeba było przekonać artystów do częstszego i bardziej zaangażowanego niż do tej pory, wirtualnego kontaktu z widzami. Z drugiej strony musieliśmy zadbać o widzów, przygotowując propozycje, dzięki którym ich łączność z operą będzie nadal atrakcyjna i regularna. Do tej pory nasze kontakty z melomanami za pomocą mediów społecznościowych pełniły nieco inną rolę, bardziej uzupełniającą do tego, co widzieli na scenie. W momencie wybuchu pandemii musieliśmy to zmienić, stworzyć scenę wirtualną, zrekompensować widzom niemożność bezpośredniego spotkania, zaproponować nową treść. Komunikacja musiała stać się intensywniejsza i bardziej różnorodna. Pomysły na treści, które się wówczas narodziły, wymagały kreatywności i przekonania, że naprawdę warto inwestować czas w ich tworzenie.
Co sprawiło największą trudność?
Artyści są przyzwyczajeni do bezpośredniego kontaktu z widzami żyją z energii, którą otrzymują od publiczności podczas spektaklu. Występ przed kamerą telefonu czy komputera, bez odczucia bezpośrednich reakcji, jest trudny. O ile młode pokolenie śpiewaków czy tancerzy, od dłuższego czasu takie kontakty z melomanami utrzymuje na swoich prywatnych kontach w mediach społecznościowych, poprzez wrzucanie zdjęć, kręcenie filmików na relacje, to dla starszego pokolenia artystów (oczywiście i tu są wyjątki) istniał jedynie kontakt tradycyjny, podczas spektaklu. Dla takich osób lajk czy serduszko pod postem nie są tym, czego oczekują. Ku naszej radości, udało nam się ich przekonać do wejścia w ten wirtualny świat opery. Pracowaliśmy nad tym pokazując, że ta widownia internetowa również jest obecna i aktywna, choć w inny sposób, i że dzięki kontaktom w sieci przybywają nam nowi widzowie. Działając w Internecie wykorzystaliśmy ten czas – i nadal to robimy – na edukację operową widzów. Chcieliśmy za pośrednictwem powstających materiałów przyciągnąć także te osoby, które nie były wcześniej w operze, albo miały o niej stereotypowe pojęcie. Ze względu na tych odbiorców zaproponowaliśmy różnorodne treści, od #balletfit czyli ćwiczeń z solistką baletu, Aleksandrą Piotrowską-Zarębą, przez #alfabetbaletowy – filmowe etiudy dotyczące sztuki baletowej, #lekcjeorkiestrowe – będące kompendium wiedzy o instrumentach muzycznych, quizy, konkursy – aż po prezentacje naszych solistów z cyklu #OperaŚląskaPoleca, w ramach których rekomendowali transmisje oper z uznanych teatrów zagranicznych, np. z Metropolitan Opera. Była to także okazja, aby widzowie zobaczyli śpiewaków od innej strony – w domowych pieleszach, bez kostiumu i makijażu scenicznego. Z kolei, gdy członkowie zespołów artystycznych zobaczyli entuzjastyczne reakcje melomanów, przeczytali ich komentarze, sami inicjowali pomysły na kolejne działania – koncert i wspomnienia związane z Rokiem Jana Pawła II, aranżacje takich utworów jak Summertime George’a Gershwina, czy fragmentu z opery Nabucco Giuseppe Verdiego. Chór z Orkiestrą nagrał też modlitwę z opery Halka Stanisława Moniuszki – specjalnie na Wielki Piątek. No i oczywiście nasz galowy koncert online Razem w każdym wymiarze – przedsięwzięcie wyjątkowe, przygotowane z okazji naszego jubileuszu 75-lecia.
Czy ktoś odpowiadał za całościowy program działań on-line?
Propozycje aktywności internetowych rodziły się podczas burzy mózgów, której sprzyjała komunikacja wirtualna. Mieliśmy spotkania na zoomie, w grupach skupiających różne działy. To tam pojawiały się propozycje. Inspirował je często nasz dyrektor, prawdziwy wulkan energii i pomysłów. Tu warto podkreślić wagę wewnętrznej wirtualnej komunikacji, a wśród nich m.in. grupę skupiającą pracowników Opery Śląskiej w aplikacji WhatsApp. To nasza platforma wymiany informacji związanych z działaniami zawodowymi, bo przecież nie przestaliśmy pracować, zamieniliśmy tylko operowe pomieszczenia na prywatne mieszkania. My, pracownicy marketingu, od dawna korzystaliśmy z tej formy, tego wymagała specyfika naszych zadań, ale wielu z pozostałych pracowników nie miało potrzeby takich kontaktów. Szybko okazało się, że grupy komunikacyjne służą nie tylko kwestiom stricte zawodowym. I dobrze! Pomagało to przezwyciężyć niepewność, zwyczajny ludzki strach i poczucie odcięcia, nieustannie obecne podczas lockdownu. Dzięki temu wytworzyła się atmosfera serdeczności, wsparcia oraz solidarności. Nauczyliśmy się współpracy w naprawdę trudnych warunkach, w stresie ciążącym na życiu prywatnym i przyszłości zawodowej. To inny rodzaj stresu, niż ten, który naturalnie towarzyszy nam na przykład podczas tradycyjnego przygotowania premiery. Staliśmy się bardziej otwarci na nowe formy działań, bardziej elastyczni i silniejsi.
Opera Śląska nie zdecydowała się na masowe udostępnianie nagrań przedstawień. Zrobiliście to raz dzieląc się rejestracją Don Desiderio. Jakie były powody takiej decyzji?
Zdecydowaliśmy się faktycznie udostępnić tylko jeden tytuł operowy, którego w zasadzie obecnie nigdzie na świecie nie można zobaczyć, nie ma go w repertuarach scen operowych. Sceniczna prapremiera oryginalnej wersji językowej Don Desiderio Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego miała miejsce właśnie na naszych deskach w październiku 2018 roku i odbiła się szerokim echem w operowym świecie. Zorganizowaliśmy premierę on-line 12 czerwca na platformie VOD Teatru Wielkiego Opery Narodowej (spektakl można jeszcze zobaczyć). Ale w udostępnianie nagrań wpisuje się też wspomniany już wcześniej, przygotowany we współpracy z Michałem Znanieckim, koncert online, poprzez który, choć w tak symboliczny sposób chcieliśmy świętować z naszą publicznością nasz jubileusz. Pokazaliśmy coś, czego nikt inny w takiej formie nie zrobił (artyści śpiewali z…widowni). Było to unikatowe i – mamy nadzieję – atrakcyjne dla widza, co potwierdza liczba odsłon internetowych. Dyrektor uznał, że będzie to lepsza forma, niż pokazywanie kolejnej Traviaty czy innego tytułu udostępnianego przez teatry. A biorąc pod uwagę, że największe teatry operowe świata pokazały swoje monumentalne spektakle zrealizowane z rozmachem i w najlepszej obsadzie, skupiliśmy się na promocji właśnie tych najciekawszych z Met czy Opery Wiedeńskiej – we wspomnianym cyklu #OperaŚląskaPoleca. Teraz, podczas wakacji, zaprezentowaliśmy w naszych mediach społecznościowych film z wybranymi scenami z naszej ostatniej premiery, Napoju miłosnego, przygotowany przez kierownika muzycznego Francka Chastrusse Colombiera. To oczywiście tylko namiastka opery, przypominamy nim widzom o sobie, bo chcemy, by publiczność do nas wróciła i oglądała oraz słuchała opery na żywo, w siedzibie i na wyjazdach, z których najbliższy planujemy na wrzesień. Zależy nam na tym, aby jak najszybciej powitać naszych widzów, z którymi czujemy się bardzo emocjonalnie związani. Czekamy na naszą ukochaną publiczność. Niezależnie jednak, jak wszystko się potoczy, na pewno będą czuli naszą obecność.
I, dodałbym, publiczność przygotowaną. Wasze cykle edukacyjne poszerzają wiedzę i dodają konteksty wzbogacające świadomy odbiór przedstawień. Zainwestowaliście również mocno w zajęcia baletowe dla dorosłych i dzieci.
Od dawna staramy się przyciągać do nas młodych widzów i w ten sposób budować przyszłą widownię. Cyfrowe propozycje są rozwinięciem tego, co na stałe mamy w ofercie – przy Operze Śląskiej działa studio baletowe dla dzieci i dorosłych oraz chór dziecięcy. Dbamy także o to, aby w repertuarze były propozycje dla najmłodszego odbiorcy. Warto wspomnieć o spektaklu Mały kominiarczyk. Zróbmy operę! Benjamina Brittena, w którym występują dzieci i dorośli, a także o operze komicznej dla najmłodszych La serva padrona – Służąca panią Giovanniego Battisty Pergolesiego. Pracujemy nad tym, by kontakt z dziećmi był jak najbliższy i różnorodny pod kątem sztuki. Te wszystkie działania miały swoje odbicie na platformie wirtualnej, gdzie obok zajęć baletowych zorganizowaliśmy konkursy plastyczne, na które nadesłano prace z całej Polski, czy przygotowane z okazji Dnia Dziecka nagranie Ptasiego Radia. Wszyscy mamy nadzieję, że zaowocuje to w przyszłości kolejnym pokoleniem operowej widowni. Ukoronowaniem działań edukacyjnych jest nasz wirtualny projekt Tajemnice opery, który od czerwca można zobaczyć na naszej stronie internetowej.
To niezwykła podróż po zakamarkach bytomskiego teatru muzycznego. Widzowie-internauci mogą zwiedzić orkiestron, stanąć na scenie
i zajrzeć za kulisy – bez wychodzenia z domu! Przewodnikami w tym niezwykłym świecie są jego twórcy – artyści i realizatorzy, pracownicy różnych działów. Zdradzają tajniki i najgłębsze sekrety tego miejsca oraz swojej pracy. Adresatami tego projektu są wszyscy widzowie, bez względu na wiek.
Mam też wrażenie, że intensywnie promowaliście zespół baletowy i orkiestrę.
Pracę naszego baletu szczególnie dało poznać się przy okazji Międzynarodowego Dnia Tańca, kiedy przygotowaliśmy trzydniowe taneczne święto, w całości zrealizowane w sieci. Nasz zespół baletowy, który tworzą młodzi i utalentowani tancerze z Polski, Brazylii, Japonii i innych krajów, nie mógł sobie wyobrazić, że nagle nie może tańczyć. We współpracy z nimi stworzyliśmy więc #alfabetbaletowy, jeden z cykli edukacyjnych. Dla tancerzy wejście w wirtualny świat nie było trudne, co jest poniekąd związane z wiekiem – balet jest domeną młodości. Natomiast w naszej orkiestrze jest już znaczna rozpiętość wiekową i innego typu energia czy temperament. W obu zespołach są jednak ludzie z ogromną pasją, zakochani w tym, co robią i – co odkryliśmy – potrafią o swojej pasji wspaniale opowiadać. Dzięki ich zaangażowaniu rozpoczęliśmy #lekcjeorkiestrowe. Artyści dotąd pracujący w orkiestronie, będący częścią większego organizmu, jakim jest Orkiestra Opery Śląskiej, w naszym cyklu dzielili się swoją wiedzą indywidualnie, a co najważniejsze, łącząc profesjonalizm z przystępną formą gawędy. Dla nich to również było nowe doświadczenie, niektórzy odkryli w sobie ukryte talenty krasomówcze! Bez orkiestry nasze propozycje on-line nie byłyby kompletne, bez dwóch zdań.
Fuzją wszystkich talentów było w moim przekonaniu wykonanie mazura ze Strasznego dworu Stanisława Moniuszki, w które zaangażowało się mnóstwo osób
Zgadza się. Dość wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę. Same nagrania orkiestry były już dostępne w Internecie, my chcieliśmy zrobić coś więcej, do muzyki dołączyć taniec. Mamy to szczęście, że Kornel Wieczorek, członek naszej orkiestry (gra na trąbce), potrafi profesjonalnie i z prawdziwym artystycznym zacięciem nagrywać oraz montować filmy. Przedsięwzięcie Moniuszkowskie podbiło nasze serca i – jak można sądzić po reakcji w sieci – także serca melomanów. Połączyliśmy w nim wszystkie zespoły artystyczne – chór, balet i orkiestrę, czyli zaprezentowaliśmy to, czym jest opera – syntezą sztuk.
Jak wyglądają przygotowania do nowego sezonu z perspektywy teatru operowego?
Śledzimy komunikaty na bieżąco. Naszym organem prowadzącym jest Urząd Marszałkowski województwa śląskiego, więc od decyzji tej instytucji bardzo wiele zależy. Lada moment powinny zostać opublikowane nowe ustalenia, prowadzone obecnie przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dotyczące pracy teatrów od września. Mamy nadzieję, że otworzymy sezon normalnie, nie w trybie on-line, choć liczymy się z ewentualnymi ograniczeniami liczby widzów. Do końca lipca trwa okres urlopowy, od sierpnia wracamy do regularnej pracy, wtedy będą zapadały decyzje. Przed nami też kilkuletni remont, ale w nadchodzącym sezonie odbędą się jedynie prace dokumentacyjne. Natomiast na czas remontu planujemy grać na zaprzyjaźnionej scenie Teatru Śląskiego i na wyjazdach. To jednak dopiero w kolejnym sezonie.
Jakie wnioski można wyciągnąć z wszystkich wydarzeń związanych z koronawirusem?
Cieszę się, że pracuję we wspaniałym zespole, dzięki któremu udało przejść się przez ten trudny czas. Wsparcie, jakie sobie okazywaliśmy, pozwoliło stawić czoła sytuacji. Nie było łatwo, ale to doświadczenie nas wzbogaciło i wzmocniło. Chyba wszyscy mamy poczucie, że czas ten pozwolił odkryć kilka rzeczy. Pokazaliśmy osobom, które wcześniej u nas nie były, że warto zaglądać do Opery Śląskiej, że to miejsce oferujące wyjątkowe emocje. Mam nadzieję, że udało nam się przygotować nowych widzów do odbioru przedstawień operowych przez działania edukacyjne, a jednocześnie utrzymać kontakt z naszymi wiernymi melomanami. Hasło #OperaBliskoCiebie, które nam towarzyszy, chyba najlepiej podsumowuje te działania. Staraliśmy się zbudować most, który pozwoliłby widzom
i artystom połączyć się ze sobą, umożliwiał spotkanie, utrzymał poczucie bliskości. Odległość oraz brak bezpośredniego kontaktu nie zniszczyły więzi artystyczno-przyjacielskiej, która nas łączy. Ona przetrwała. I – co najważniejsze – przekonaliśmy się, że w tej nowej rzeczywistości możemy nadal się rozwijać. Nie zmienia to jednak poczucia, iż nasza tęsknota za tradycyjnymi relacjami, scena-widownia, jest bardzo silna.
17 lipca 2020
Mazur, kadr orkiestra Opery Śląskiej Międzynarodowy Dzień Teatru Magdalena Nowacka-Goik w Operze Śląkiej