
Scena 1.
Ona: Nie chcę, żebyś leciał.
On: Przecież to tylko 10 dni, niedługo będę z powrotem.
Ona: Mam jakieś złe przeczucia.
On: Zawsze tak mówisz.
Ona: Ale to teraz to jakieś inne.
On: Jakie?
Ona: Jakbyś już w ogóle miał nie wrócić.
On: Nie mów tych głupot.
Ona: Ale ja tak jakoś…
On; Proszę, nie teraz.
Ona: Śniło mi się, że ten samolot…
On: Jesteś przemęczona, to na pewno od tego.
Powinnaś więcej spać.
Ona: Nie, to nie to, naprawdę, W jednym momencie wszystko pewnie zrobiło się ciemne.
Mrok.
On: I pewnie jeszcze lustro się stłukło?
Ona: Nie żartuj sobie ze mnie.
On: Nie da się tego brać na poważnie.
Ona: Byłam wczoraj w kościele.
On: Tak? I co Ci ten twój Bóg powiedział?
Ona: Przestań, nie musisz być taki złośliwy.
On: Po prostu te twoje zabobony to jakieś bajki dla ciemnoty.
Ona: Co się dzieje? Nigdy tak do mnie nie mówiłeś.
On: Już nie mogę Cie słuchać.
Daj mi choć na chwilę spokój. Muszę się skupić, bo jeszcze czegoś zapomnę.
Ona: To ważne. Bardzo ważne.
On: Co jest ważne? Jakieś idiotyzmy?
Ona: Daj mi o tym powiedzieć.
On: Nie, już nic nie mów… Potrzebuję ciszy…
Ona: Ale… Nie leć, proszę…
On: Zamknij się!
Scena 2.
On: Przepraszam, nie wiem, co się ze mną stało.
Ona: (milczenie)
On: Naprawdę mi przykro. To wszystko jakieś takie dziwne…
Obiecuję, nie będę już nigdy…
Ona: (milczenie)
On: Sam się trochę denerwuje i też nie wiem czemu…
Ona: Ale przecież wszystko będzie dobrze, prawda?
On: Tak, tak na pewno…
Wszystko – – będzie – dobrze – – .
Ona: I wrócisz?
On: (uśmiech – milczenie)
On: Jezu, jak już późno.
Ona: Zrobiłeś sobie check – in?
Wydrukowałeś boarding pass?
On: Nie, zaraz to tutaj zrobię… (cisza – dźwięki pracy na komputerze).
Zaraz, co jest? To chyba jakaś pomyłka.
Ona: Jak to?
On: No zobacz.
Ona: Wszystko się zgadza.
On: To popatrz tutaj.
Ona: Gate – – 0 – – – .
On: Tam chyba nie ma takiej bramki.
Ona: Pewnie coś pozmieniali, niedawno był remont.
On: Może jest gdzieś na stronie lotniska jakaś mapka, zorientowałbym się, gdzie to jest…
Ona: Sprawdzisz na miejscu, nie zawracaj sobie tym teraz głowy.
On: No nie wiem, chciałbym mieć teraz wszystko gotowe.
Ona: Daj spokój, będziesz miał dużo czasu.
On: Tak, dużo czasu.
Scena 3.
On: Mogę wziąć to zdjęcie?
Ona: – – – Tak… Ale po co ci one?
On: Chce je mieć ze sobą.
Ona: Dlaczego?
Nie masz mojego w portfelu?
On: Mam, mam. ale po po prostu tak jakoś…
Ona: Nie rozumiem cię.
On: Ja już sam nie wiem.
Ona: Czego nie wiesz?
On: Nieważne już – – – wiesz, może go jednak nie będę brał…
Ona: Nie no, weź, mi to nie przeszkadza.
On: Nasza ślubna fotografia, i w tej drewnianej ramce, za ciężka do bagażu…
Ona: Daj spokój, to tylko zdjęcie.
On: Może rzeczywiście nie…
Ona: Bierz.
– – milczenie – –
Ona: Chodź do mnie.
– – kroki – – podejście – – pocałunek
– – pocałunek – –
– – onarozpina mu koszulę – –
On: Kochanie,
nie mam ochoty.
Ona: Nie daj się prosić.
On: Muszę jutro rano wstać,
muszę zdążyć…
Ona: Przecież cię obudzę.
On: Naprawdę, jestem zmęczony
Ona: No to odpoczniesz…
On: Przecież mamy jeszcze tyle…
Ona: Ale ja chcę teraz.
On: Niedługo wrócę.
Ona: A jak nie – – nie kończy kwestii – pocałunek – –
On: Proszę… – – coraz ciszej – z mniejszym oporem – –
Ona: Ci – i – i – i – ch – o – o
– – przewracają się na łóżko – –
Scena 4.
On: Pamiętasz te wakacje w górach, pięć lat temu?
Ona: Wtedy, jak się oświadczyłeś.
On: Tak.
Ona: Pewnie, czemu o to pytasz?
On: nie wiem – – pamiętasz, padał taki straszny deszcz – wszystko pływało w wodzie – – – jakby te całe góry miało zalać – – nie było nikogo, wszyscy gdzieś pouciekali – schowaliśmy się pod jakimś daszkiem – tylko my – – na polanie- – chwila milczenia – cały świat dla nas –
Ona: Co zrobiłeś się taki sentymentalny?
On: Po prostu mówię – – jakoś tak – – i wtedy spojrzałem – tak – – w oczy – – – tobie
Ona: zupełnie, jakbyś się jakichś okropnych filmów naoglądał.
On: i – – – i – – – powiedziałem, że chciałbym, by na całe – życie – – i – potem – aż do – – –
Ona: – śmiech – – daj spokój – jaki – kicz – ! – ! – !
On: Co, przecież tak było!
Ona: no dobrze – ale to wszystko brzmi później jak jakiś tandetny romans
On: C’est la vie.
Ona: Boże, i jeszcze ten francuski.
– – – pocałunek – – –
chodźmy już lepiej spać, wstajesz wcześnie.
On: poczekaj – – jeszcze chwilkę – – bo wtedy, w tamtym momencie – – jak wszystko się zmieniało, byliśmy tylko my to – – to – – – pomyślałem, ze tak musi wyglądać śmierć – –
Ona: Nie myśl już o tym, jesteś zmęczony
On: jak mama umierała… – – to było podobnie – – nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że jej nie było na naszym ślubie – – że już jej wtedy z nami nie…
Ona: Ale była, i skądś pewnie na to patrzyła.
On: śmiech – – to też jest sentymentalne!
Ona: Oj, nie czepiaj się tak – –
– – przytulenie – –
Ona: teraz już naprawdę dobranoc – –
On – – do – – bra – – noc, dobranoc, dobranoc…
Scena 5.
On: Spóźnił się pan!
Taksówkarz: Spokojnie, zdążymy, rano nie ma korków.
On: Oby pan miał rację, zawsze wolę być wcześniej.
Taksówkarz: Ale panie, na ten lot nie da się spóźnić!
On: Co?
Taksówkarz: A nic, tak tylko mówię…
– – kroki do taksówki – – odgłos pakowania walizek do bagażnika – –
Taksówkarz: Przepraszam, czy to panu nie wypadło?
On: A co to?
Taksówkarz: – – podnosi z ziemi – – Pismo Święte.
On: Daj Pan spokój, jestem niewierzący, nie czytam takich głupot.
Taksówkarz: Proszę spojrzeć.
On: Naprawdę, nie mam teraz ochoty na jakieś żarty, zresztą nie ma już czasu.
Taksówkarz: Damy radę, proszę się nie martwić. Niech pan zobaczy, to tylko chwila.
On: No dobrze.
– – milczenie – –
On: Zaraz, skąd pan to ma?
Taksówkarz: Leżało na ziemi, mówiłem panu.
On: Jak to leżało na ziemi?
Taksówkarz: Po po prostu, obok tego drzewa, zobaczyłem i podniosłem.
On: Ale to niemożliwe!
Taksówkarz: Przecież sobie tego nie wyczarowałem. Czemu pan o to ciągle pyta – – – ?
On: Cicho!
– – milczenie – –
On płacze
Taksówkarz: Proszę pana, czy coś…
On: Przepraszam.
Taksówkarz: Czy coś się stało?
On: Po prostu…
Taksówkarz: – – tak – – ?
On: To Pismo Święte – – należało kiedyś – – dawno – – bardzo dawno temu – – do mojej matki – dostała je na pierwszą komunię – – pamiętam, że jak byłem mały, czytaliśmy je razem, codziennie wieczorem – – potem, jak umierała – – – – miała je przy sobie – –
Taksówkarz: – – Wie pan, czas nas goni, musimy już.. .
On: Wiem, wiem, czas…
Scena 6.
Ona czyta krótki liścik, który On zostawił jej na nocnej szafce – dźwięk papieru trzymanego w dłoniach
Ona: kochanie – w nocy powiedzieliśmy sobie już zbyt dużo sentymentalnych bzdur, więc chciałem uniknąć melodramatycznego pożegnania – – wolałem cię zapamiętać właśnie taką, śpiącą, jeszcze o krok przed przebudzeniem – – – we śnie – – jeszcze zanurzoną w ciemności – – przepraszam, jakieś to wszystko nieskładne – – widzisz, znowu jestem kiczowaty – – trzymaj się tutaj – – kocham cię – – nie martw się – – wkrótce – (zaraz zaraz, czemu tutaj jakieś takie zamazane, niewyraźne?) wr – ó – ó – c – ę – – – – – –
- – – milczenie – – –
Scena 7.
głos– radio –:
jesteś zestresowana?
ciągle w biegu? – ciągle – ciągle
życie – jego ruch – który
nie może się zatrzymać
brak czasu dla bliskich,
ale nie ma go nigdy – on nie istnieje
on po prostu zawsze był
o krok przed tobą, wiesz?
czujesz? – żyjesz – czy tylko
ci się wydaje?
i najważniejsze sprawy
gdzieś ci uciekają?
to znak
były już jakieś na niebie
ale powiedziałaś to sobie – to nic
drżenie powietrza
i rozdarta zasłona, która
gdzieś schowała światło
jesteś tam jeszcze?
wiem, że jesteś
już nie uciekniesz
potrzebujesz radykalnie
odmienić
twoje życie!
które przecież
nie jest
twoje
pamiętaj, że wszystko
zależy tylko od ciebie! –
i od nikogo
nasz wyjątkowy kurs
a może raczej „lekcja”
rozwoju
osobistego odchodzenia
pozwoli ci na nowo
odzyskać i stracić – bo tylko ci, co stracą
zostaną ocaleni –
satysfakcję i radość
odbudować twój związek
i relacje z najbliższymi
i potem burzyć i budować
nauczy cię
jak znikać
Scena 8.
On: Dzień dobry, chciałbym nadać swój bagaż..
Pracownica lotniska: Dzień dobry, proszę o boarding pass.
– – skrawek papieru idzie z rąk do rąk – –
Pracownica lotniska: Tak, Gate 0..
On: Właśnie, gdzie to jest?
Pracownica lotniska: Na pewno pan znajdzie.
On: Ale tu nigdzie nie ma znaku, na mapie tez…
Pracownica lotniska: Tego nie da się przegapić, zapewniam pana.
On: No dobrze, skoro tak pani mówi..
Pracownica lotniska: Spokojnie, teraz już nic nie może się panu stać.
On: Nie rozumiem.
Pracownica lotniska: – – nagle – – Mógłby pan położyć tutaj swój bagaż?
On: Tak tak, oczywiście
– – bagaż stawiany na taśmie – –
Pracownica lotniska: Niestety, nie może pan ze sobą zabrać tej walizki.
On: Słucham?
Pracownica lotniska: Przykro mi, to niemożliwe.
On: Chyba się przesłyszałem.
Pracownica lotniska: Nic nie mogę dla pana zrobić. Takie reguły obowiązują we wszystkich odlotach z Gate 0…
On: Może mi pani wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi?
Pracownica lotniska: Przepraszam, ale nie wolno mi nic więcej powiedzieć.
On: Jak to?
Pracownica lotniska: Względy bezpieczeństwa.
On: Czy to jest jakiś żart?
Pracownica lotniska: Proszę się nie niepokoić, wszystko jest zgodne z procedurami.
On: To jakiś absurd, chcę rozmawiać z kierownikiem lotniska.
Pracownica lotniska: To nie takie proste, on nie rozmawia z nikim tak po prostu, nie zawsze odpowiada.
On: To co mam zrobić?
Pracownica lotniska: Proszę napisać do niego i cierpliwie czekać, może zostanie pan wysłuchany.
On: Nie no, tego już za wiele. Moja cierpliwość się kończy, ja naprawdę zaraz…
– – spadek napięcia – – milczenie – –
On: Mogę tu przynajmniej zostawić te rzeczy?
Pracownica lotniska: Bardzo proszę, nie ma problemu. Żona odbierze
On: Ale skąd pani… Zresztą, mniejsza o to. Ale ja tej sprawy tak nie…
– – kroki – –
Pracownica lotniska: Przecież te rzeczy i tak już nie będą panu tam potrzebne!
On: Słucham, co pani powiedziała?
Pracownica lotniska: Nic nic, musiał się pan przesłyszeć…
On: Mam nadzieję.
Scena 9.
– – rozmowa telefoniczna – – słyszymy tylko jej głos – –
Ona: Tato, słyszysz mnie? Tak, wszystko dobrze. – – – Przepraszam, jakoś nie dzwoniłam długo – – ale wiesz, jak to jest – – ciągle tylko praca i nie ma się w ogóle czasu – – … – – nie, nie, nic się nie stało – – po prostu Janek wyjechał i tak jakoś dziwnie się czuję – – – tak, przecież wiem, że samoloty są bezpieczne, ale jednak… sama nie wiem – – – nie, nie przyjeżdżaj, naprawdę, zdaję sobie sprawę, że masz daleko – – po prostu chciałam z tobą porozmawiać, dobrze? – – tylko tyle, nic więcej – – słyszysz mnie? – – o, tak, ja Ciebie słyszę – – jesteś – – – …
Scena 10.
On:
pusto –
nie odzywa się żaden głos – – szmer – – krok –
przede mną odbicia czasów – –
snów
i choć lotniskowe lampy świecą wyjątkowo jasno
tylko mrok – –
– chwila milczenia – szelest
głos: dawno cię nie widziałem
On: kto to mówi
głos: nie poznajesz mnie
On: a tak, to ty
głos: tak, to ja
On: dawno cię nie widziałem – tak nagle zniknąłeś
głos: przepraszam – nie mogłem zadzwonić
On: co się z tobą działo?
głos: musiałem wyjechać?
Ona: gdzie?
głos: daleko
On: tutaj?
głos: tak
On: nic nie rozumiem
głos: nie musisz
On: alew ogóle – co się tutaj dzieje?
głos: jeszcze nie wiesz?
On: nie
głos: wkrótce sam zobaczysz
milczenie
głos: pamiętasz tamte lata?
On: które
głos: byliśmy tacy młodzi – szeleściła trawa –
palące słońce przeglądało się w wodzie – twarze drżące w lustrze rzeki –
tylko my, nikt inny – czas nagle przestał istnieć –
szeptane głosy pierwszych wyznań odbijały się echem od ciemnej ściany lasu –
pospieszne oddechy przerywane śpiewem śmiechu
powiedziałeś wtedy, że zawsze będziemy sobie pomagać – cokolwiek się stanie
to było takie niepoważne – przecież nic z tego wtedy nie rozumieliśmy
ale słowa miały jeszcze ciężar swojej powagi – nie były tylko
rozpaczliwym wypełnianiem ciszy
więc jestem –
milczenie
On: pamiętasz..
milczenie
była tam jeszcze ona
wiesz, co się z nią stało?
głos: odeszła?
On: gdzie?
głos: w inną stronę, niż ja
On: co to znaczy?
głos: widziałem tylko, jak odchodziła
nic więcej
On: dlaczego to zrobiła?
głos: wkrótce sam się dowiesz.
kroki
On: nie odchodź!
głos: inni też na mnie czekają – ci wszyscy, co razem z nami – tego dnia
w samym środku lata – – … światła …
On: proszę…
głos: nie bój się
jesteś na swoim miejscu
Scena 11.
głos – radio – :
a teraz się połóż
oddychaj spokojnie
zamknij oczy
widzisz, jak nagle świat
zapada się sam sobie
w samym środku twoich słów
które już nic nie mówią?
nie bój się
już niedługo
słyszysz swój oddech
płytki niespokojny drżący?
jakbyś zaraz miała utonąć
aż do samego dna
przeraźliwej zwykłej codziennej
pustki
i bicie twojego serca
nerwowe jak kroki
spóźnionego pasażera
który nigdy nie wyruszy
i zawsze będzie czekał
to wszystko jest proste
bardzo proste
musisz się tylko wyciszyć
dzień spokoju odpoczynek
wieczny na świeżym powietrzu
nic się nie stanie
naprawdę
myślałaś kiedyś o tym?
milczysz?
nie umiesz znaleźć
odpowiedzi?
właśnie,
no właśnie
czy ziemia się rozstąpiła
krzykliwe głosy
przemówiły?
pojawił się znaki
na niebie na które
przestaliśmy już
– tacy zabiegani –
patrzeć – bo co tam
można zobaczyć
przelatujące samoloty
z odchodzącymi gdzieś
daleko ale to przecież
nieważne, prawda?
już jesteś chyba gotowa?
chodźmy
– nikt nie woła
Scena 12.
- – kontrola bezpieczeństwa – –
Pracownik lotniska: Proszę pokazać swój dokument tożsamości i boarding pass..
On: Proszę. Pan chyba mi nic już nie zabierze?
Pracownik lotniska: Słucham?
On: Nieważne… Już nieważne…
Pracownik lotniska: Tak, Gate 0… Proszę tam.
On: Gdzie?
Pracownik lotniska: Tam.
On” Ale przecież tam nie ma żadnej bramki, żadnej kontroli!
Pracownik lotniska: Ufamy panu.
On: Ale mógłbym się wysadzić na pokładzie.
Pracownik lotniska: Nie zrobi pan tego.
On: Skąd pan wie?
Pracownik lotniska: Proszę mi uwierzyć, bezpiecznie doleci pan do celu.
On; To jakaś farsa.
Pracownik lotniska: Ależ ja jestem całkowicie poważny.
On: Porozmawiam o tym z pana kierownikiem.
Pracownik lotniska: Zapewniam, że już niedługo będzie miał pan taką możliwość.
On: Co?
Pracownik lotniska: Słucham pana.
On: Pan coś mówił.
Pracownik lotniska: Musiał się pan przesłyszeć. Proszę tam…
Scena 13.
– – rozmowa telefoniczna – –
Ona: Dawno tak nie rozmawialiśmy ze sobą, tato – – Nie, to nie twoja wina, przecież wiesz, że nie mam do ciebie żalu – – Tak to się wszystko jakoś dziwnie złożyło – – a kiedyś… – – No właśnie, właśnie – – milczenie – – Taki deszczowy dzień dzisiaj, prawda? – – No, dokładnie… Tato, a pamiętasz, jak wtedy, w Krakowie, chodziliśmy po rynku i ciągle padało – – Byłeś cały mokry, bo ja nie wzięłam kurtki, a ty dałeś mi swoją – – Zrobiłeś mi wtedy takie śmieszne zdjęcie – – Tak mi rękawy zwisały… – – Nie, nie mam tego zdjęcia – – A ty? – – No tak, przecież to wszystko jakoś poginęło – – Albo na pewno wtedy, w ten dzień, kiedy wszystko zostało… – przerwanie, załamanie głosu – – Nie, nie płaczę tato, tylko po prostu tak trudno o tym zapomnieć, jak wtedy zobaczyłam… – – Dobrze, już dobrze – – Nie, nie przyjeżdżaj, już się dobrze czuję, naprawdę – – Tak, tak, napiję się wody – – Ale powiedz może. co u ciebie – – mhm, mhm – – zauważa coś – – zaraz, zaraz, co to za płyta…- – – szelest – – Tato, te wszystkie płyty, co przegrywałeś z kaset, pamiętasz, takie filmy ze świąt i wakacji, to są u ciebie? – – no przecież – – jasne – – – a tutaj jakaś płyta, ten sam kolor co tamte, i podpisana – 1996 – zaraz, to przecież w tym roku, co – –
Scena 14.
Pracownica lotniska II: Przepraszam, pomóc panu?
On: Tak, Gate 0, gdzie to jest?
Pracownica lotniska II: Tam, proszę pójść za mną.
On: Dziękuję… Szukam już od pół godziny i nie mogę znaleźć… Nie ma żadnych znaków, patrzyłem też na planie i nic…
Pracownica lotniska II: Bo ta bramka nie jest nigdzie zaznaczona.
.
On: Ale dlaczego?
Pracownica lotniska II: To nie jest konieczne.
On: Jak to?
Pracownica lotniska II: Wszyscy ją jakoś znajdują. Te wszystkie strzałki nie są nikomu potrzebne.
On: A ja?
Pracownica lotniska II: Pan?
On: Tak
Pracownica lotniska II: Przecież pan też zaraz tam będzie.
On: Ale gdyby nie pani, to przecież…
Pracownica lotniska II: Ale jakie to ma znaczenie? Ważne, że trafi pan do Gate 0.
Idą lotniskowym korytarzem – dźwięki sklepów – rozmowy – komunikaty – kółka walizek uderzają o podłogę – dłuższa chwila (musieli przejść spory kawałek) – odgłosy robią się jednak coraz cichsze… – idą dalej, zdaje się, że daleko
On: Przepraszam, ale..
Pracownica lotniska: Proszę się nie denerwować.
On: Daleko… daleko jeszcze?
Pracownica lotniska: Jeszcze chwilka.
– – kroki – – kroki – – kroki – –
On: Zaraz… zaraz! … – – milczenie – – Gdzie my jesteśmy?
Scena 15.
On: zapadam się w sobie – w drżącym powietrzu mogę usłyszeć własny
ustający oddech – niech ktoś coś powie – odezwie się – spojrzy na mnie –
jest tu kto? – jest tu kto? – jest tu kto? – i tylko to uczucie
jakbym coś tracił – uciekał gdzieś daleko – gdzieś poza – ciało zaczyna
znikać… – nie rozumiem – – lustro – – obok mnie tylko własne odbicie – –
to tylko moja twarz – ale nagle zakrzywia się czas – w zmęczonym wzroku
dalekie echo śmierci – to ja i nie ja – ktoś inny – odzywa się głos –
zamglony ton – to on?
głos: już myślałem, że nigdy cię nie zobaczę
On: co tu robisz, tato?
głos: czekam
On: na kogo?
głos: na ciebie
milczenie
głos: podejdź tu bliżej,
chcę się przypatrzeć twojej twarzy
tyle lat cię nie widziałem
– – milczenie – –
dlaczego nie przyjeżdżałeś?
On: nie wiedziałem, czy mogę
głos: to był przecież twój dom
On: kiedyś mówiłeś co innego
głos: to było kiedyś
On: a teraz?
głos: teraz wiem
On: co wiesz, tato?
głos: że to wszystko… się jakoś – – źle – – potoczyło
– – bardzo źle – – bardzo…
milczenie
przecież ja tak nie chciałem…
On: nie mówiłeś mi tego nigdy
głos: a co miałem mówić?
On: że już się nie gniewasz
że mnie kochasz
głos: myślisz, że to tak łatwo?
On: a co miałeś do stracenia?
głos: nic – – i wszystko – –
ale – – chyba się bałem – –
On: czego, tato, czego?
głos: samego siebie – – wiesz, synku, jak to jest…
jak się na jedną drogę już wejdzie, to potem nie można zawrócić
cokolwiek by się działo…
po prostu…
milczenie
głos: wiesz tatusiu, zostałem sam – –
znaczy nie do końca – – mam żonę – – ale
najpierw odszedłeś ty, potem mama
On: teraz ja z tobą jestem.
głos: tak, jesteś…
milczenie
On: wiesz, muszę już iść, jestem w podróży
głos: tak, wiem, wiem..
ja też muszę się zbierać,
już mogę opuścić to miejsce
nie muszę czekać
On: jak to?
glos: wiesz, jak tu dotarłem, to ktoś mi powiedział
że będę tutaj tak długo, dopóki ty się nie zjawisz
przyszedłeś, więc idę
On: gdzie?
głos: To ty nie wiesz?
On: Nie.
głos: oj synku, mało o świecie wiesz
niedługo sam zobaczysz
Scena 16.
Ona: – – tak, tak już włączam – – na początku data – – 1 stycznia 1996 – – ale to niemożliwe – – pamiętasz, to był sylwester, i było tak dużo osób u nas w domu – poczekaj – – tak, już się odtwarza – – i są wszyscy – – ciocia, wujek, tutaj babcia śpiewa „ta ostatnia niedziela” – – wszystko dokładnie, jak wtedy – – tak chciałam o tym zapomnieć, a teraz to wraca – – i lampki świecą się na choince – tak bardzo jej się podobała – powiedziała, że to najładniejsza na całym targu – chciała ją sama ubierać – – o, a teraz wnosi ciasto – szarlotkę, robiła najlepszą – – milczenie – – złamane oddechy – – ale, do cholery, przecież ty zniszczyłeś tę kasetę, już następnego dnia, pamiętam jak ją wrzuciłeś do kominka – – więc co to jest? – co ja oglądam – – to przecież nie może być ten… – – na pewno mi się wydaje – – to tylko moja wyobraźnia – – tak tato, masz racje, jestem przemęczona – od rana do wieczora tylko przy komputerze – za mało odpoczynku, tak – – dobrze, napiję się wody, usiądę – – nie nie, niepotrzebny mi spacer… – – nie, nie, nie rozłączaj się – – zostań ze mną, zostań…
Scena 17.
On dzwoni przez telefon – dźwięki wybieranego numeru – jest zajęty
– – dźwięk poczty głosowej – –
[Ona: dzień dobry – nie mogę teraz odebrać telefonu – nagraj proszę swoją wiadomość lub zadzwoń później – do widzenia!]
– – dźwięk – początek nagrywania wiadomości – –
On: zadzwoń proszę potem – – jak tylko będziesz mogła – – wiesz, tu jest strasznie dziwnie – – najpierw zabrali mi bagaż, potem nie było żadnej kontroli, nie mogłem znaleźć tego cholernego Gate’u 0 – w końcu jakaś kobieta z obsługi lotniska mnie podprowadziła – to chyba tutaj, jest duża tablica, gdzie jest napisany numer tego wyjścia… – – ale niczego tu nie ma, jestem zupełnie sam – – tylko ja czekam na ten samolot – – żadnego sklepu, kawiarni nic – – nie wiem już sam – – trochę się boję – – chociaż może przesadzam, mam bilet, to normalne lotnisko – – o, wiesz, widzę jakiś sklep i tam chyba też jakąś kawę można kupić – – odezwij się – – zadzwonię do Ciebie przed odlotem – kocha – – przerwanie
Scena 18.
głos – radio -:
słuchasz nas jeszcze?
jesteś tam?
oddychasz?
nie odchodź
od odbiornika
ta audycja – nasza twoja
ostatnia nauka
ciemna lekcja
jest nadawana z głębokości
specjalnie dla ciebie
musisz się tylko zrelaksować
nie wstawaj, leż dalej
zaczniesz się przyzwyczajać
już widzisz ich twarze?
gdzieś w oddali
brzmienie straconych głosów – tak
to ona to on ton
jakby znajomy, prawda?
chropowate brzmienie drżące
od starości i powolnego
umierania – „tak dawno cię
nie słyszałem tyle dni
tygodni lat nie martw się
jest już miejsce tutaj
obok mnie jak w naszym
domu na wsi gdzie była rzeka
nad rzeką drzewa i można
było milczeć a potem
tylko odchodzić gdzieś
daleko”
a ten zupełnie inny:
jakby przecięcie światła
załamane odbicia wody
ciemna łagodność: „nie
pamiętasz mnie wtedy – tamtego
dnia – siedzieliśmy sami, w pustym
mieszkaniu – nic nie mówiłaś – dłoń
łagodnie o dłoń – krew czerwień wina –
spojrzenie – wyszłaś i nie wróciłaś – mogło
być inaczej – nie mogło nie mogło ale było
– i jest i nie ma – pamiętam o tym zawsze
– zobaczysz wkrótce zaraz…|”
a ten chyba poznajesz
nie muszę więc go chyba
dodatkowo przedstawiać, prawda?
brzmi zupełnie inaczej
jakby gdzieś uciekał
jakby go już trochę nie było
powoli zakrywa się
niemą mglą
i tylko krzyczy szepcze
milknie i rozświetla się
ciemnymi smugami
same powtórzenia
wsłuchaj się
w nie
uspokój
„nie martw się – –
wkrótce –
wr – ó – ó – c – ę – – – – – –
nie martw się – –
wkrótce –
wr – ó – ó – c – ę – – – – – –
nie martw się – –
wkrótce –
wr – ó – ó – c – ę – – – – – –
– – – – – –
– – – – – –
– – – – – -”
Scena 19.
Ona: Tak, już mi lepiej, naprawdę – – Tak, otworzyłam okno, mieszkanie się trochę przewietrzyło – niezdrowo żyję wiem, wiem – – nie to, co pod miastem, jak kiedyś – – wychodziło się do ogrodu – – świeże jabłka, same spadały – – gałęzie nie wytrzymywały ich ciężaru – – mama je układała w koszyku – – na stole – – wiesz, tato, często o niej myślę – – bardzo często – – codziennie – – milczenie – – załamanie głosu – – nie płaczę tato, znaczy… – – postaram się już nie płakać – – ale to wszystko… – – i jeszcze teraz, to nagranie – – albo ta moja wyobraźnia – – wspomnienia… – – już sama nie wiem co – – teraz sobie uświadomiłem, że tak naprawdę nie wiem, co się wtedy z mamą stało – – dlaczego odeszła – – umarła – – obudziliśmy się rano, a ona już nie żyła – – ty też przecież nie wiesz – – mhm – mhm – – tak tak – no wiem, że lekarz też nie potrafił powiedzieć dlaczego – zresztą, czy takie roztrząsanie tego coś jeszcze da – – milczenie – – przecież nie dowiemy się już – – nie dowiemy – – milczenie – – o, a telewizor jakby nadal włączony – – a, i pojawił się taki biały ekran – – wiesz, taki z czarnymi kropkam – – czyli nie było żadnej płyty, żadnego filmu – – to wszystko mi się tylko wydawało – – coś mi się przywidziało – – zawahanie – – a nie, tu coś jeszcze jest, jakby jakieś nowe ujęcie – – ale to inne miejsce, jakbyś ty – no bo kto – to kręcił w nocy – – i w pokoju – – nie pamiętasz nic takiego? – – no ja też – – poczekaj – – podejdę bliżej…
Scena 20.
On:
który dzisiaj mamy dzień – którą noc?
tak…
ale przecież to było wtedy…
tak dawno, już tyle czasu – chwil – oddechów – – –
ile wtedy miała lat – dwadzieścia dwa dwadzieścia jeden dwadzieścia trzy?
czy to ważne? – nie wiem sam – może już nic nie jest ważne…
był wieczór – delikatny szmer miasta
pamiętam wszystko – a może to nigdy się nie wydarzyło
tylko ja… – nie, na pewno – czas się zatrzymał
blask odbijał się od okien – światło było wszędzie,
choć paliła się tylko jedna latarnia – szelest głosów z kamiennicy – zapach starego drewna
i wilgotnych kamieni – nie umiem tego opisać – jakby ta duszność wymykała się słowom…
ale tego wszystkiego – – – nie da się powiedzieć – – –
zapomniałem, jak się mówi – jaki rytm mają zdania –
jak brzmi drżenie mowy – – – …
czy coś wtedy powiedziała – czy milczała – –
chyba milczała – – patrzyła na mnie – niebieskie oczy i
głos: powiedziałam, że mi zimno
On: co?
głos: przecież powiedziałam wtedy, że mi zimno
On: ty też tutaj?
głos: dziwi cię to?
On: nie… chyba nie…
– – milczenie – –
głos: dawno się nie widzieliśmy.
On: tak, tyle lat minęło.
głos: nie zmieniłeś się
On: ty też nie – nadal jesteś…
głos: jaka?
On: nieważne
głos: ważne
On: przestań już
głos: ale powiedz
On: no przecież wiesz
głos: niby co mam wiedzieć?
On: nie udawaj, że nie wiedziałaś
głos: o czym?
On: daj spokój – nie umiem tak o tym teraz…
głos: wtedy też nie umiałeś
On: o co ci chodzi
głos: tylko stałeś i patrzyłeś na mnie
On: patrzyłem, co mogłem więcej robić?
głos: wiesz, że dzisiaj jest rocznica tego dnia?
On: też o tym pamiętasz?
głos: zdziwiony?
On: tak – nie – tak – nie – nie – – – nie….
głos: widzę to wszystko – nadal – błysk latarni okien lamp
On: odbijał się od twoich włosów – jasnych – jak strumienie światła
głos: to tylko metafora
On: ale tak było – nagle wszystko utonęło w takiej białości – – jasne morze – –
nie umiałem nigdy pływać…
głos: było jednak ciemno
On: mrok – jak na dnie – –
głos: podszedłeś do mnie
On: zrobiłem tylko jeden krok
głos: aż jeden
On: nie mogłem dalej
głos: nachyliłeś się ku mnie i nic
twarz przy twarzy
oddech przy oddechu
On: w oddali przejechał jakiś samochód
głos: ktoś obok płakał ktoś się śmiał staruszkowie trzymali się za ręce
On: zatrzymałem się
głos: i zawróciłeś
On: nie mogłem iść dalej
głos: dlaczego?
On: coś mi tak powiedziało…
głos: wmawiasz sobie
On: nie, naprawdę
myślałem, że tego nie chcesz
głos: chciałam
On: tak?!
– milczenie –
głos: wszystko by teraz było inaczej
On: lepiej?
głos: nie wiem, inaczej.
wiesz, zostałam sama – pokoje w hotelach tylko jednoosobowe – najmniejsze stoliki w kawiarniach – milczące kroki w parkach ulicach między pustymi spojrzeniami –
nieprzytomny chłód poranków – telefon, który nie zadzwoni – w rubryce najbliższa
rodzina w szpitalnych kartotekach wpisane: nieznany nigdy nie istniał – głos wiecznie niemy – puste miejsce obok w pociągach samolotach łóżkach pomiędzy
szeleszczącym oddechem a kolejnym a dławiącym brakiem – cisza – cisza – cisza
mój głos odbija się pustych ścianach – mów do mnie mów do mnie – chce wiedzieć
że jesteś – – – jesteś tu jeszcze, jesteś?
milczenie
On: przepraszam
głos: za co? – to nie twoja wina, po prostu tak było –
wszystko inne jest niemożliwe
On: czyli co mogę zrobić?
głos: już nic – tutaj nic już nie można zrobić
On: nie rozumiem.
głos: zrozumiesz
mogę już iść – – musiał tu czekać aż do chwili, kiedy cię nie spotkam
teraz mogę już lecieć dalej – zaraz mam samolot
spojrzyj na mnie jeszcze,
nie musisz, tak jak wtedy
proszę, tylko chodź tutaj, zanim…
milczenie
Scena 21.
głos – radio – :
to już koniec
naszej lekcji
odchodzenia
niedługo wszystko
będzie i nie będzie
inaczej
wstaniesz rano i
się nie obudzisz
spojrzysz w lustro
i zobaczysz własne
odbicie kogoś
innego
kogo nie ma
kto odszedł,
jak ty
to tylko jeden
krok mrok
coraz większy,
zauważyłaś?
nie musisz
się bać
teraz nic
już nie można
zmienić
już nic i
nieważne, że
oddech urywa się
w pół – tu nie potrzeba
drżącego od słów
powietrza tylko
milczenie
podejdź tu bliżej
przypomnij sobie,
jak wtedy – lata temu
wyjeżdżałaś z dziadkiem
nad jezioro
było tak pusto
wokół las
czarne cmentarze drzew
wieczór księżyc jego
ciemny blask oślepiał
i cisza choć słyszysz
wszystko co byłe
i będzie zawsze i
nigdy więcej się
nie powtórzy
idziesz kilka kroków
zanurzasz się w
szklistej powierzchni
wody w niej odbicia
twoich dni ciał snów
z głębokości nikt
do ciebie nie woła
wszystko milczy
jeszcze tylko chwila
w oddali coś
odlatuje
ale ty już jesteś
daleko w samym
środku czasu
którego już
nie masz
powoli znikasz
i nagle
cisza
Scena 22.
Sprzedawca: Witam pana…
On: Dzień dobry… – rozglądanie – – co tu tak pusto?
Sprzedawca: Pusto?
On: Pusto… przecież poza nami…
Sprzedawca: Ale pan jest.
On: Tak… jestem.
Sprzedawca: No właśnie, czego więcej potrzeba?
On: Nie wiem, jakieś to wszystko dziwne.
Sprzedawca: Dziwne? Dlaczego? – uśmiech –
– milczenie –
może napije się pan kawy?
– szorstki dźwięk ekspresu – harmonijne stukanie filiżanek – kostki cukru
On: Bardzo dawno takiej kawy nie piłem, ostatnio chyba… na moich pierwszych wakacjach z żoną – – wtedy jeszcze dziewczyną – – kiedy to było – – jakieś osiem lat temu…
Sprzedawca: Dziesięć.
On: Słucham?
Sprzedawca: Nic, nic…
– picie kawy – poza tym cisza – – wstawanie z krzesła
On: Co tu u pana można kupić – – pewnie to samo, co na każdym lotnisku?
Sprzedawca: No niekoniecznie.
On: O i jakieś płyty są, i książki…
– – przeglądanie – – szelest okładek
nic nowego, wszystko to już mam…
Wie pan, podczas tych wakacji – mówiłem panu – kupiłem ten winyl w takim antykwariacie – – sprzedawca – – taki śmieszny dziadek – – mówił, że to bardzo rzadki egzemplarz – – wypuścili podobno tylko jakieś 500 sztuk – a pan tutaj widzę ma tego strasznie dużo – – musieli zrobić jakieś nowe wydanie…
Sprzedawca: Nie, to dokładnie to samo wydanie. Rok 1965.
On: Aż tyle sztuk?
– – przerzucanie – –
i każda ma dokładnie taką samą rysę i obdartą okładkę po prawej stronie, jak ta moja…
– – przeglądanie – –
a z tyłu taka naklejka z wieżą Eiffla, którą moja żona… – – dziewczyna – uśmiech – wtedy nakleiła…
milczenie – napięcie
ale jak to, przecież to niemożliwe, żeby tutaj miał pan tyle tych płyt… – – – takich samych jak moja – – przecież ona jest taka – – niepowtarzalna… – – coś dziwnego – – … – – – nie rozumiem – – nic nie rozumiem – – gdzie ja tak naprawdę jestem?
Sprzedawca: W sklepie.
On: W jakim, do cholery, sklepie?
Sprzedawca: Na lotnisku.
– – nerwowe kroki – –
Sprzedawca: Wszystko jest w porządku. Proszę się uspokoić. Zrobię panu jeszcze jedną kawę.
– – znowu szorstki szum ekspresu do kawy – harmonijne stukanie filiżanek – kostki cukru – –
– – siadanie – picie kawy – – milczenie
Sprzedawca: WIe pan, od niedawna mamy takie ładne albumy do zdjęć… Wygląda pan na takiego, co ma sentyment do starej, dobrej fotografii. Te cyfrowe obrazki to przecież nie to samo… Już panu pokazuję…
krótka przerwa – – podawanie – – przeglądanie – –
On: Skąd pan to ma, przecież tu są moje zdjęcia! – – jeszcze jakieś z wakacji – – tutaj w górach z tatą, mamą – – o i obok siostra – – jeszcze ma gdzieś ten zielony szalik – babcia jej zrobiła – – przewracanie stron – – o, a tutaj moja pierwsza komunia – – mama musiała ten garniturek przerabiać po kuzynie, bo był za duży – – przeglądanie – tu znów tata z siostrą, gdzieś w zoo – – o, a tu wakacje, teraz to chyba Mazury – przeglądanie – – studniówka, co się dzieje teraz z tą dziewczyną? – – chyba wyjechała gdzieś, do Anglii – – nasze pierwsze wspólne wyjazdy – – Hel – – Gorce, jak się wtedy oświadczyłem – – Paryż autostopem – – przeglądanie – – no oczywiście, ślub – – jak ona wtedy pięknie wyglądała – – i ten uśmiech – – zdziwienie – zaraz, a tutaj puste miejsce – – ciekawe, czemu tu nie ma tego zdjęcia…
Sprzedawca: Przecież wziął je pan ze sobą.
On: – – jakby się ocknął – – Co?
Sprzedawca: Takie wasze wspólne, przed ołtarzem, w ramce.
– wstaje – krzyk – zdenerwowanie
On: Skąd pan to wie?! – – – !!! – – – Co tu się, do cholery, dzieje? – – – Kim ty jesteś ,człowieku? – – !!
– – gdzie ja w ogóle jestem…
Sprzedawca: Na lotnisku.
On: Zamknij się i powiedz mi wreszcie, co to wszystko znaczy?
Sprzedawca: Jeszcze pan nie wie?
– – milczenie – – napięcie – –
Sprzedawca: Proszę tam spojrzeć.
On: Nie… to niemożliwe… to przecież nie może być ona.. to…
– – przewrócony stolik – zamęt – szybko wybiega – –
Scena 23.
- rozmowa telefoniczna – Ona jest wpatrzona w ekran telewizora –
Ona: – tato – to jest jakiś koszmar naprawdę – nie, ja nie przesadzam – nie! – nie! – nie! – nie – !!! – ja naprawdę to widzę – na – – praw – – dę – – drżenie – – drżenie – drżenie – – mam ci spokojne opowiedzieć, co tam jest? – – krzyk: spokojne opowiedzieć ci, co tam jest? – – milczenie – – kroki – – milczenie – – tak, wody wody, już idę – – krople odbijają się od szklanki – – już lepiej – – przepraszam, ze na ciebie krzyknęłam – wiem, że nie powinnam – tak tak powiem ci – – tylko podejdę – – podejdę bliżej – – bo widzisz tato, ona tam jest – – widzę ją – – w tym pokoju… – – tak tak, dokładnie w tym pokoju, w którym – – przerwanie – – w którym umarła… – – nie, nie wydaje mi się – – to na pewno ona – – ale kto to kręcił – – ustawiłeś tam kamerę? – – powiedz do cholery czy to ty? – – na pewno? – – nie wierzę ci – – czemu mi o tym nie mówiłeś – – powiedz czemu – !!! – – to nie ty? – – rzeczywiście – – pamiętam – – wróciłeś dopiero rano – – i – – wtedy – – jezu, to kto to mógł zrobić – – kto – – jakby kamera wisiała gdzieś na górze – – na tej lampie, pamiętasz – – którą kupiliście do pokoju, przed tymi świętami – – poczekaj, ten.. – – ten obraz – – jakby tak – – milczenie – – drżał – – jakiś dziwny – – milczenie – milczenie – zaraz, coś dziwnego – – Boże, co to… – – nagle taka mgła – – rozmazuje się – wszystko się rozmazuje – milczenie – napięcie – napięcie – jakby ktoś – – utopił ten cały pokój – a teraz jakby cały płonął – – i biel – – jakby – – wszędzie śnieg – – i znowu mrok – – mrok – – wszystko powoli zanika – – i mama – – ona jakby tak – – nie wiem – – jak to powiedzieć – – jakby – – znikała – – i zbliżenie – napięcie – zbliżenie – napięcie – na jej twarz – – i nagle – – milczenie – milczenie – – znów czarnobiały ekran – koniec nagrania – – kroki – – kroki – – co to wszystko jest, co to ma znaczyć – ja zaraz – – ja zaraz zwariuję – krzyk: – zwariuję! – – tato nie nie przyjeżdżaj — jesteś zmęczony – naprawdę nie – albo wiesz – ja przyjadę do ciebie – – to wcale nie jest daleko – – tylko się ubiorę – – za dziesięć minut wychodzę – – za jakieś pół godziny będę – tak tak – przyjadę – już zaraz – dźwięk dzwonka – o, ktoś dzwoni do drzwi – muszę otworzyć – kończę tato – zaraz zadzwonię – albo już nie będę dzwonić – po prostu czekaj na mnie – tak, czekaj – rozłączenie
Scena 24.
bieg – bardzo szybki – przerywane oddechy – cały czas – pomiędzy wykrzykiwanymi słowami
On: Mamo – mamo! – to ty? – zaczekaj na mnie chwilę! – zatrzymaj się, proszę! – zatrzymaj – zatrzymaj! – tak dawno się nie widzieliśmy – jak to możliwe że ty – tutaj – mamo! – proszę błagam! – tylko kilka minut – tyle – chciałem – ci – powiedzieć… – już przecież – nie zdążyłem – wtedy – w szpitalu – nie mogłem – mamo! – proszę! – milczenie – krzyk: mamo!
Pracownica lotniska II: Przepraszam, czy coś się stało?
On: Ta kobieta, która tam szła, ona…
Pracownica lotniska II: Jaka kobieta?
On: No tamta, skręciła teraz w prawą stronę… To moja matka, która…
Pracownica lotniska II: Przecież tam nikogo nie ma i nie było.
On: Jak to?
Pracownica lotniska II: Jesteśmy tylko my.
Scena 25.
szybkie kroki – – odgłos otwieranych drzwi – – dźwięk delikatnego płaczu siostry
Ona: – nerwowo – szybko – – nie wyobrażasz sobie nawet, co widziałam – znalazłam taki film z tamtych świąt i sylwestra –
Siostra: – bardzo cicho – przełamując własne milczenie – przerywając jej potok słów – posłuchaj..
Ona: – bez łapania tchu – to ty mnie posłuchaj bo na tym filmie co wszyscy myśleli że tata go zniszczył a teraz nie wiem jakim cudem znalazł się u mnie – – na nim my wszyscy jesteśmy – ciocia wujek mama i ty tak śmieszenie ubrana – no i go oglądałam, a potem…
Siostra: nieco głośniej – proszę, daj mi coś powiedzieć
Ona: co ty mi ciągle przerywasz muszę skończyć bo zupełnie nie uwierzysz co zobaczyłam – po tym całym nagraniu z tej zabawy… – nadal się po tym nie mogę pozbierać – nie wiem jak ci to powiedzieć bo to było zupełnie niemożliwe a może mi się tylko zdawało – nie, ale na pewno to widziałam! – na pewno to widziałam – bo ja zobaczyłam potem…
Siostra: – znowu głośniej – – tata..
Ona: taty tam nie widać bo on przecież zawsze nagrywał te wszystkie rodzinne spotkania, wiesz jak on to lubił – ale ja nie o tym chciałam…- na ostatnich pięciu minutach tego filmu była…
Siostra: bardziej zdecydowana – – tata nie…
Ona: co tata nie?
Siostra: ostateczne przełamanie – tata nie żyje – – chwila milczenia – – umarł wczoraj, w nocy.
Scena 26.
On: Pan też czeka na ten dziwny lot? To Gate 0?
Stary pilot: Tak, to tutaj. Ale ja nie jestem pasażerem.
On: A kim?
Stary pilot: Pilotem.
On: Jak to, pan?
Stary pilot: I co w tym dziwnego?
On: No nie wiem, w takim wieku…
Stary pilot: Pokazać panu licencję?
On: Nie trzeba, nie trzeba – zawstydzenie – przepraszam…
Stary pilot: Wie pan, w niektórych podróżach młodzi sobie nie poradzą. Za dużo jeszcze życia mają przed sobą. Za szybko chcą wszędzie, aby tylko tak od razu dolecieć. Nie wiedzą, że tak się nie da… Nie zawsze… A tu trzeba doświadczenia, żeby pasażerowie się nie bali, i żeby tak spokojnie, na miejsce… Wie pan, i potrzeba chyba jeszcze takiego pogodzenia ze wszystkim… I wszystkimi…
On: Tak… – milczenie – – niezręczność… – ładna pogoda dzisiaj – – do lotu dobra?
Stary pilot: Tak… W porządku… Ale zawsze jest taka sama, dzień w dzień. Czyste niebo, bez żadnych chmur.
On: Nie rozumiem… To chyba niemożliwe.
Stary pilot: Możliwe, dlaczego nie? Tutaj nic się nie może zmienić.
On: Długo pan na tej trasie musi latać
Stary pilot: Oj tak długo…
On: Ile, jeśli można wiedzieć?
Stary pilot: W zasadzie to od zawsze… Pan też tam kiedyś przecież był.
On: Nie, nie byłem, nigdy. To będzie mój pierwszy raz.
Stary pilot: Proszę mnie nie nabierać, musiał pan.
On: Ale przysięgam panu, że nigdy…
Stary pilot: A ja się zarzekam, że to nie będzie pana pierwsza wizyta.
On: Ja przecież nic takiego nie pamiętam!
Stary pilot: Nie może pan pamiętać, był pan jeszcze za młody. Zresztą, i tak już niedługo…
On: Co niedługo?
Stary pilot: – – chwila niezręcznego milczenia – –
O, zapomniałbym. ta kobiety odbierze pana z lotniska.
– wyjmowanie zdjęcia – szelest papieru fotograficznego
On: To pewnie ktoś z firmy.
Stary pilot: Proszę zobaczyć.
– ruch dłoni – podawanie –
On: Nie, to niemożliwe to jakaś pomyłka.
Stary pilot: Jaka pomyłka?
On: Przecież to jest moja ma… – – matka – – widziałem ją tutaj, przed chwilą – – albo może mi się wydawało… – nie, na pewno ją widziałem – była w tej samej garsonce, co tutaj na zdjęciu… – a, obok, widzi pan, w tej niebieskiej sukience – to moja żona – taka młodziutka – uśmiechnięta – jeszcze na studiach – dzień wcześniej obroniła pracę magisterską – była taka szczęśliwa – to ich jedyne wspólne zdjęcie… – mama dwa tygodnie później… – milczenie – ale to jakieś nieporozumienie, przecież moja żona jest teraz w domu, nigdzie nie wyjeżdża… – nagłe zdenerwowanie – a tak w ogóle, to skąd pan to ma?
Stary pilot: Dostałem… Miałem panu tylko przekazać
On: Nie wierzę panu.
Stary pilot: Naprawdę!
On: Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi.
Stare pilot: O nic. Wszystko jest tak, jak miało być.
On: Jakiś dziwny ten dzień… – niech się już skończy… – milczenie – a tak w ogóle, to chyba jakoś niedługo odlatujemy?
Stary pilot: W zasadzie możemy już teraz.
On: Ale jak to?
Stary pilot: Po prostu. Już czas.
On: Przecież tu nie ma żadnych innych pasażerów.
Stary pilot: I co w tym dziwnego? Oni tu nie są nikomu potrzebni. To pana lot.
dźwięk odlatującego samolotu – po chwili to brzmienie roztapia się we mgle –
Scena 27.
odgłos zamykanych drzwi
Ona: kroki – nerwowe – pomiędzy kwestiami – tylko być spokojną – tylko być spokojną –– przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku – to nic dziwnego musiałam być już przemęczona – tak, i oglądam za dużo telewizji – zbyt dużo czasu przede komputerem – to od tego – przecież ja z nikim nie rozmawiałam – tylko mi się wydawało – tak – czytałam przecież ostatnio, że takie stany są czasem możliwe…- tak tak – wszystko jest pod.. – kontrolą… – tata nie żyje – tata nie żyje – tata nie żyje – tak, usiąść na chwile – siada – przecież mogliśmy się tego spodziewać – mial już swoje lata – i chorował na serce – tak, to naturalna kolej rzeczy – wstaje – ale przecież ja z nim wtedy – tylko ci się zdawało – to twoja wyobraźnia – i on mi powiedział – naprawdę to się nie działo naprawdę – ale ja naprawdę to słyszałam – słyszałam słyszałam – jak tu duszno – zaraz zwariuję – to pewnie od tego – tak to wszystko od tego – teraz lepiej, znacznie lepiej – – przecież ja go słyszałam – tak słyszałaś – i powiedziałaś mu, że zaraz będziesz – tak, mam jeszcze tylko chwilę dawno nie byłam przecież u taty – muszę mu opowiedzieć o wszystkim, co widziałam – mamy tyle różnych spraw – już niedługo – usiądziemy jak za dawnych lat – zrobisz mi herbatę – pamiętam – zawsze mi ją słodziłeś, chociaż ja nie znoszę cukru – śmiech – wyciągniesz skądś jakieś ciastka, bo przecież się umawialiśmy, a ty zawsze wtedy wychodzisz do sklepiku na dole – po takie z galaretką i czekoladą – przytulę cię – tak dawno ciebie tato… – – – …nie przytulałam – – już zaraz – – za chwilę – – idę do ciebie – – tato – – czekaj na mnie – – czekaj –
Scena 28.
odgłos otwieranych drzwi
Ona: Wróciłeś.
On: Wróciłem.
– – szept – – twarz obok twarz – – dźwięk dwóch ciał, które są obok siebie
Ona: Jesteś.
On: Jestem.
– delikatny dźwięk pocałunku – robi się coraz cichszy – aż do całkowitego milczenia
KONIEC