Paweł Jurek / NA ZIEMI I W TEATRZE. MINIATURY SCENICZNE (76-78). „BO JEJ TATA BYŁ W KATYNIU”, „DEMARCZYK POBIŁA JANDĘ”, „MUSIMY SIĘ WSPIERAĆ”.

76. Bo jej tata był w Katyniu…

Pamięci Marii Dłużewskiej (1951-2024)

Postaci:

Mania

Matka Mani

Pani Karkowska

Sabina

Inez

Tata Inez

Akcja rozrywa się w Kielcach pod koniec lat pięćdziesiątych.

I

Mania ubrana odświętnie wychodzi z Matką z kamienicy, która pamięta dobrze czasy II wojny światowej, mijają zrujnowany dom jednorodzinny z zadbanym ogrodem porośniętym kwiatami, warzywami i drzewami owocowymi. Przed domem stoi niewielki kramik, którego pilnują Pani Karkowska i jej córka Sabina, obie ubrane na czarno.

– Dzień dobry pani Karkowska, dzień dobry, Sabinko.

– Dzień dobry.

– Jak idzie handelek?

– Na razie nie miałyśmy ani jednego klienta, ale jak ludzie wyjdą z kościoła, to pewnie się ruszy.

– Szczęść Boże.

– Bóg zapłać.

Mania i jej Matka odchodzą. Mania ogląda się chwilę za siebie.

– Dlaczego pani Karkowska i Sabinka chodzą cały czas ubrane na czarno?

– Bo mają żałobę po doktorze Karkowskim, mężu i ojcu.

– Tata Sabiny zginął w czasie wojny, to wiele lat temu. A babcia nosiła żałobę po dziadku tylko przez rok.

– Bo tata Sabinki był w Katyniu.

– W Katyniu? A gdzie to jest?

– Jak dorośniesz ,to ci wszystko opowiem.

II

Mania na podwórku gra sama w klasy. Z oficyny wychodzi Inez z Tatą.

– Pobaw się z koleżanką, tatuś zaraz wróci.

Inez bez słowa przyłącza się do gry w klasy, jej Tata wychodzi przez bramę.

– Dlaczego nie chodzisz do kościoła?

– Tata nie może.

– Dlaczego…

– Bo jest milicjantem.

Mania i Inez grają. Wraca Tata Inez z papierówkami zawiniętymi w gazetę. Częstuje Inez. Inez sięga po jabłko.

– Poczęstuj też koleżankę.

Inez sięga po drugie jabłko i podaje je Mani.

– Dziękuję.

Mania gryzie jabłko i patrzy przyjaźnie na Tatę Inez.

– Kupił pan jabłka od pani Karkowskiej?

– Od tej tu obok. Nawet nie wiem, jak się nazywa.

– To właśnie pani Karkowska. Mama mówi, że trzeba jej pomagać, bo jej mąż zginął w Katyniu.

Tata Inez patrzy czujnie na Manię.

III

Tajniacy wyprowadzają z domu panią Karkowską i Sabinę, i wsadzają na pakę. Przydomowy kramik jest zniszczony, na ziemi walają się podeptane kwiaty, warzywa i owoce.

Kurtyna opada.

77. Demarczyk pobiła Jandę

Postaci:

Ewa

Piotr

Krystyna

Andrzej

Agnieszka

Recepcjonistka

Goście hotelowi

Akcja dzieje się 22 czerwca 1977 roku w Opolu podczas XV Festiwalu Piosenki Polskiej

I

Ewa i Piotr wchodzą do hallu hotelu festiwalowego i rozmawiają.

Jeżeli Zbyszek nam odmowi, odwołuję koncerty.

– Nie możesz. Wszystkie bilety zostały wyprzedane.

– Już rozmawiałam z organizatorami. Przekierują widownię z teatru do amfiteatru.

– Przecież w amfiteatrze też już nie ma miejsc.

– Zrobią dostawki.

Ewa i Piotr podchodzą do recepcji. Ewa zwraca się do Recepcjonistki.

– Dwieście dziesięć poproszę.

– Proszę.

Recepcjonistka sięga po klucz i zauważa obok niego kopertę.

– Jest wiadomość dla pani, pani Ewo.

– Pewnie od Zbyszka!

– Podczas pani nieobecności zadzwoniła pani Halina Wyrodek i prosiła, żeby pani powtórzyć te słowa – Guma do żucia.

– Dziękuję.

– Dla pana też kluczyk, panie Piotrze?

– Później, kochana. Teraz muszę coś zjeść.

Recepcjonistka uśmiecha się. Ewa i Piotr odchodzą. Piotr patrzy na Ewę zaciekawiony.

– O co chodzi z tą gumą do żucia?

– A tak się z Halinką przekomarzamy, że niektórzy mężczyźni są jak guma do żucia.

– Pójdziesz ze mną do restauracji? Podobno dzisiaj serwują świetne rumsztyki.

– Nie, jestem zmęczona. Muszę się chwilę zdrzemnąć.

II

Jakiś czas później Ewa pojawia się w hallu sama, od razu zauważa Andrzeja, macha do niego ręką. Andrzej jest zaaferowany, w ręku trzyma pliki papieru.

– Nie teraz, Ewuniu. Pędzę na próbę, już jestem spóźniony.

– Powiedz mi tylko jedno – kto śpiewa Gumę do żucia?

– Krystyna Jolanta Janda.

– A kto to?

– Nie udawaj, że nie wiesz? Nowe odkrycie Wajdy. Nie oglądałaś Człowieka z marmuru?

– Nie, bo wiosną miałam tournée po Belgii i Francji. A Wajda skończył się dla mnie, kiedy zatrudnił Komorowską jako Rachelę.

– Przecież mu odmówiłaś.

– Ale tylko dwa razy.

– No to musiałaś widzieć Jandę w Trzech siostrach Bardiniego.

– Nie mam w domu telewizora. To kochanka Grechuty?

– No coś ty. Ona ma męża.

– A w czym to przeszkadza?

– To Andrzej Seweryn!

Ewa milczy zaskoczona. Andrzej zbiera się.

– Naprawdę muszę lecieć.

– Pa!

III

Ewa podchodzi do recepcji z bukietem róż. Uśmiecha się do Recepcjonistki.

– W którym pokoju śpi pani Krystyna Janda? Kupiłam dla niej bukiet róż, tak zachwyciła mnie w Człowieku z marmuru.

– Chwileczkę, sprawdzę… Niestety, nie mamy w naszym hotelu gościa o takim nazwisku. Może zatrzymała się gdzie indziej.

Ewa zastanawia się chwilę.

– A Krystyna Seweryn jest?

– Chwileczkę…

IV

W pokoju hotelowym stłoczeni goście, wśród nich Agnieszka i Piotr, siedzą lub leżą, gdzie popadnie, popijają piwo lub oranżadę z butelek. Krystyna peroruje.

– Wszystkie sceny na telewizyjnym korytarzu ja wymyśliłam. Podpatrzyłam je, kiedy kręciliśmy Trzy siostry.

Z podłogi wstaje Agnieszka i wyściskuje Krystynę.

– Pięknie mnie zagrałaś. Aż się zastanawiam, czy nie powinnam zacząć palić…

Pukanie do drzwi. Piotr, który stoi najbliżej, otwiera je. Za drzwiami stoi Ewa z bukietem róż. Piotr patrzy na Ewę mile zaskoczony, szybko przenosi wzrok na Krystynę.

– Krysieńko, zobacz, kto przyszedł złożyć ci hołd!

Krystyna patrzy na Ewę oszołomiona, po czym pada u jej stóp i całuje brzeg sukienki. Ewa patrzy na nią z góry.

Pani jest w tej branży nowa, więc muszę udzielić pani podstawowej rady: mężów może sobie pani kraść, proszę bardzo, ale od piosenek wara! Byłam świadkiem, jak na sylwestrze w Piwnicy Marek obiecał piosenkę na Opole Halince.

Ewa zaczyna okładać Krystynę bukietem róż. Na twarzy Krystyny powstają krwawe ślady. Nikt nie śmie przeszkodzić Ewie, dopiero po chwili Piotr i Agnieszka biorą ją za ręce i wyprowadzają z pokoju. Pozostali gości w milczeniu opuszczają pokój. Krystyna płacze.

– Ja niczego nie ukradłam, pan Marek osobiście podarował mi tę piosenkę….

Kurtyna opada.

78. Musimy się wspierać

Postaci:

Dyrektor Artystyczny

Dyrektor Ekonomiczny

Rzecz rozgrywa się w gabinecie Dyrektora Artystycznego.

Dyrektorzy siedzą przez chwilę naprzeciwko siebie i milczą. Dyrektor Artystyczny zaczyna.

– Jureczku, będę z tobą szczery. Potrzebuję pieniędzy.

– A co się stało?

– Zakochałem się.

– A więc to prawda, że ty i Malwina Mielecka…

– Już mówią o nas w teatrze?

– Odkąd zacząłeś żądać od reżyserów, żeby obsadzali ją w każdej sztuce, pojawiły się plotki.

– Bezpodstawne. Ona jest taka zdolna, taka pracowita. I taka skromna. O nic mnie nie prosiła, to ja sam postanowiłem ją wypromować dla dobra teatru. Potrzebujemy nowej gwiazdy, która zacznie przyciągać publiczność.

– O tak. Wpływy z biletów to ważna rzecz, skoro już zacząłeś naszą rozmowę od pieniędzy.

– Wiem, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale ja naprawdę potrzebuję kasy. Rozstaję się z żoną. Powiedziałem już jej, że kocham inną kobietę i chcę rozwodu. Ona na to, że puści mnie w skarpetkach. Muszę zostawić jej dom. Do tego dojdą wysokie alimenty. A mam jeszcze dzieci. Syn studiuje w Londynie psychologię kotów, a córka projektowanie kostiumów kąpielowych w Paryżu. Muszę im pomagać. Obliczyłem, że pensja dyrektora to za mało. Muszę mieć jakiś dodatkowy stały dochód, tak ze dwadzieścia tysięcy przynajmniej. Pomoż mi.

– Jak? Masz jakiś pomysł?

– Mógłbym zlikwidować twoje stanowisko, obwołać się dyrektorem generalnym i przejąć twoją pensję, ale nudzi mnie papierkowa robota, no i nie miałbym czasu dla mojej Malwinki. Poza tym nie chcę, żebyś został bez pracy.

– Dziękuję. W tej sytuacji musisz zacząć reżyserować i robić adaptacje wystawianych przez nas sztuk.

– Nie chce mi się, to żmudna praca. A ja tak kocham Malwinkę, że chciałbym spędzać z nią każdą chwilę.

Dyrektor Ekonomiczny patrzy na Artystycznego przerażony.

– Chcesz grać?

– Może i chciałbym, ale nie potrafię. Wymyśliłem coś innego – chciałbym co wieczór witać i żegnać publiczność przychodzącą do teatru. Mógłbyś podciągnąć do pod promocję teatru?

– Mógłbym.

– To świetnie. Nie obrażę się, jeśli mi zaproponujesz tysiąc pięćset od spektaklu.

– Brutto.

– Niech ci będzie. Ratujesz mi życie.

– Ty mnie też.

Uśmiechają się.

– Kobiety rządzą światem, dlatego my mężczyźni musimy się wspierać.

Kurtyna opada.