A Little Life na podstawie powieści Hanyi Yanagihary, reżyseria Ivo van Hove, Savoy Theatre w Londynie.
Powieść Małe życie autorstwa Hanyi Yanagihary, amerykańskiej pisarki i dziennikarki z hawajskim rodowodem, nie jest łatwym materiałem do przeniesienia na deski teatru. Wydana na rynku anglosaskim w 2015 roku, bardzo szybko osiągnęła status bestsellera i została nominowana do prestiżowych nagród literackich, takich jak The Man Booker Prize for Fiction czy National Book Award. Podejmowana przez autorkę w sposób bardzo obrazowy trudna tematyka przemocy seksualnej, radzenia sobie z traumą czy też samookaleczania sprawia, że książkę cechuje gęsta i pesymistyczna atmosfera, a Jude – główny bohater powieści – został przez wielu krytyków okrzyknięty „jedną z najbardziej przeklętych przez los postaci w literaturze”. Z drugiej strony w historii tej jest dużo czułości i miłości, a przedstawione w niej studium relacji czwórki przyjaciół odczarowuje wiele krzywdzących i toksycznych archetypów kulturowych. Umiejętne lawirowanie pomiędzy tymi dwoma nastrojami wymaga jednak ogromnych zasobów empatii i świetnego warsztatu reżyserskiego, a fakt, że Yanagihara w swojej narracji przeplata wiele różnych perspektyw i linii czasowych bynajmniej nie ułatwia zadania. Wreszcie dochodzi przytłaczająca przy próbach adaptacji objętość powieści (polskie wydanie z 2016 roku liczy 817 stron), która w wersji scenicznej została skondensowana do niecałych 4 godzin.
Zadania podjął się Ivo van Hove – wybitny belgijski reżyser teatralny, któremu nieobcy jest zarówno świat West Endu, jak i Broadwayu, gdyż w swoim dorobku posiada m.in. Nagrodę Oliviera oraz Tony. Polska publiczność miała okazję przekonać się, z jaką precyzją potrafi on inscenizować i kompilować obszerne fabularnie historie, kiedy to w 2017 roku na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „Dialog” we Wrocławiu zaprezentowano Kings of War – spektakl oparty na aż trzech kronikach historycznych Shakespeare’a. Początkowo adaptacja A Little Life powstała w języku holenderskim (premiera 23 września 2018) na potrzeby International Theater Amsterdam, w którym van Hove pełni funkcję dyrektora. W sierpniu 2022 roku zespół wystąpił ze spektaklem na Międzynarodowym Festiwalu w Edynburgu, co zapoczątkowało rozmowy na temat transferu sztuki na West End. Oczywiście, dostosowanie inscenizacji do systemu producenckiego, mającego zupełnie inną specyfikę niż teatr repertuarowy jakim jest ITA, na pewno wymagało pewnych zmian scenariuszowych i realizacyjnych. Myślę, że bardzo ciekawe mogłoby się okazać porównanie obu produkcji właśnie poprzez pryzmat systemów, w jakich powstawały. Niemniej jednak, wersja westendowska, bardziej nastawiona na zysk finansowy, wzbogaciła się w wyniku tego procesu o gwiazdorską obsadę, na czele której stanął James Norton, znany m.in. z filmu Małe kobietki w reżyserii Grety Gerwig czy roli tytułowej w Obywatelu Jonesie Agnieszki Holland.
fot. Jan Versweyveld
Książka Yanagihary opowiada historię czwórki przyjaciół – Jude’a (w tej roli James Norton), Willema (Luke Thompson), JB (Omari Douglas) i Malcolma (Zach Wyatt) – których relacje na przestrzeni lat przeżywają swoje wzloty i upadki. Równie istotnym bohaterem powieści jest jednak także miasto, w którym żyją – Nowy Jork. Czytelnicy mają możliwość poznać je z prawie każdej możliwej perspektywy, ponieważ Jude w życiu zawodowym jest prawnikiem, Willem – aktorem, JB – artystą z własnym studio, a Malcom – architektem. Dzięki temu przedstawiony zostaje zarówno korporacyjny Nowy Jork, nastawiony na błyskawiczny sukces w każdej sferze życiowej, jak i artystyczny – pełen ekstrawaganckich osobowości i nadmiernie gloryfikowanego narcyzmu. Ten dodatkowy „bohater” w spektaklu zostaje błyskotliwie zainscenizowany dzięki wykorzystaniu ekranów ledowych, ustawionych na bocznych ścianach sceny, na których wyświetlane są projekcje wideo ulic Nowego Jorku autorstwa Jana Versweyvelda. Co ciekawe, widzowie obserwują miasto z perspektywy stanów emocjonalnych Jude’a – kiedy traci on kontrolę nad sytuacją, ruch kamery jest zdecydowanie szybszy, wręcz paniczny; z kolei gdy przeżywa stany odrealnienia lub wzmożonej depresji – kamera zwalnia, a projekcja staje się czarno-biała; złość objawia się zmianą kontrastu kolorystki; rezygnacja i wycieńczenie – widzeniem tunelowym lub całkowitym zanikiem wizji. Ivo van Hove od samego początku stawia Jude’a w centrum wykreowanego na scenie świata, w przeciwieństwie do Hanyi Yanagihary, która stopniowo odkrywała przed czytelnikiem, kto tak naprawdę jest głównym bohaterem jej powieści. Widzowie śledzą wydarzenia z perspektywy mieszkania Jude’a, którego najistotniejszym elementem jest umywalka w łazience, gdzie mają miejsce wszystkie jego próby samookaleczania. Po prawej stronie sceny znajduje się pracownia artystyczna JB – praktycznie wypchnięta za kulisy w obliczu narastającego z każdą sceną konfliktu pomiędzy bohaterami. Po lewej zaś widać nowoczesną kuchnię z domu Harolda (opiekuna i mentora Jude’a, w tej roli Zubin Varla) – namiastkę bezpiecznej i przyjaznej przestrzeni, którą jednak łatwo ukryć w ciemności odpowiednią grą świateł. Najistotniejszym rozwiązaniem scenograficznym jest jednak umieszczenie w tylnej części sceny dodatkowej trybuny dla publiczności. Paradoks życia w wielkim mieście wybrzmiewa w pełni – choć dookoła Jude’a jest pełno ludzi, to ostatecznie nikt nie jest w stanie wyrwać go z jego samotności.
Rola Jamesa Nortona jest niezwykle wymagająca fizycznie i emocjonalnie. Aktorowi niesamowicie udaje się połączyć kruchość Jude’a z jego wybuchami agresji i złości. Sceny samookaleczania są na tyle wiarygodne i intymne, że niejedna osoba na widowni musiała odwrócić od nich wzrok. Zresztą ilość sztucznej krwi pojawiającej się na scenie jest na tyle duża, że aktorzy potrzebują specjalnie zainscenizowanych momentów dramaturgicznych na jej uprzątnięcie. Równocześnie jednak Norton fantastycznie sprawdza się w scenach retrospektywnych, kiedy Jude opowiada i przeżywa na nowo swoją traumę z dzieciństwa związaną z wykorzystaniem seksualnym. Sceny, w których bohater sam rezygnuje ze swojej szansy na szczęśliwe zakończenie, są wyjątkowo bolesne właśnie dzięki temu, że aktor bardzo obnaża się emocjonalnie przez publicznością. Do obnażenia fizycznego zresztą także dochodzi – Ivo van Hove wielokrotnie odwołuje się do symboliki ciała jako więzienia, stanowiącego dla głównego bohatera bolesne przypomnienie doznanej traumy. Reszta obsady również prezentuje wysoki poziom gry aktorskiej, jednak trudno jest jej się wybić z cienia Jamesa Nortona. Luke Thompson jako Willem zgrabnie balansuje pomiędzy rolą wyrozumiałego przyjaciela a spragnionego bliskości kochanka, ale nie dostaje wystarczająco dużo przestrzeni, żeby zabłysnąć. Ostatecznie jego funkcja w sztuce sprowadza się do bycia powiernikiem Jude’a, a paradoksalnie najbardziej wymowne są sceny, w których biernie siedzi na kanapie, podczas gdy jego przyjaciel coraz bardziej pogrąża się w autodestrukcji. Omari Douglas jako JB w pierwszym akcie wnosi na scenę powiew lekkości i humoru, pozwalający choć na chwilę wytchnienia od pesymistycznej atmosfery. Zubin Varla w roli Harolda jest z kolei idealnym obrazem bezsilności wobec zastanego problemu. Jego końcowy monolog, choć trochę zbyt dosłowny i bezpośredni w wydźwięku, puentuje całość spektaklu przesłaniem o bezkompromisowości miłości.
fot. Jan Versweyveld
Małe życie jest trudną opowieścią o człowieku, którego nie dało się uratować. Ivo van Hove pokazuje, że nawet jeśli otoczy się kogoś bezwarunkową miłością, to nie zawsze można mu pomóc. W pierwszym akcie reżyser stara się jeszcze nakłonić widzów do poszukiwania niedopatrzeń i winnych – wskazuje na nieobecność i bierność Willema, konflikt z JB, wreszcie nadopiekuńczość i nadmierne przesuwanie granic Jude’a przez Harolda. Pod tym względem adaptacja teatralna jest odważniejsza od książkowego oryginału, sprawniej i chętniej operuje niedomówieniem. W scenie próby samobójczej Jude’a, zamykającej akt pierwszy, wybrzmiewa piosenka Jamesa Blake’a Don’t Miss It, a słowa „Everything is about me, I am the most important thing” zostają z widzami przez całą przerwę niczym oskarżenie. W drugim akcie tempo ulega jednak drastycznej zmianie. Jude w końcu decyduje się na opowiedzenie swojej historii, a widz poznaje prawdziwych złoczyńców. Dosłowność, obrazowość i rozciągłość tych scen sprawiają, że mniej tu filozofowania i doszukiwania się ukrytych kontekstów, jednak ciężar emocjonalny wciąż ma niesamowitą siłę rażenia.
Spektakl stworzony na podstawie powieści Hanyi Yanagihary sprawdza się zarówno jako niezależne dzieło, jak i dopełnienie pierwowzoru literackiego. Reżyserska wizja Iva van Hove’a wnosi bardzo dużo nowych kontekstów i kładzie nacisk na nieco inne problemy. Nie jest to spektakl łatwy w odbiorze – dużo osób może w nim znaleźć sceny lub odkryć emocje niepokojąco przypominające własne doświadczenia. Twórcy mają jednak świadomość społecznej roli teatru i sztuki – nie tylko udzielają widzom lekcję empatii, ale także dbają o to, żeby zaopatrzyć ich w odpowiednie narzędzia reagowania. Wchodzący do teatru otrzymywali broszurę informującą o tym, gdzie szukać pomocy, jeśli któreś sceny lub tematy poruszone w spektaklu wywołają u kogoś intensywne emocje lub skojarzenia. Jest to propozycja teatralna, na którą warto poświęcić swój czas, zwłaszcza, że na początku października będzie można obejrzeć rejestrację spektaklu w wybranych kinach sieci Helios.
A Little Life na podstawie powieści Hanyi Yanagihary; adaptacja: Koen Tachelet, Ivo van Hove, Hanya Yanagihara; reżyseria: Ivo van Hove; scenografia, oświetlenie i wideo: Jan Versweyveld; kostiumy: An D’Huys; muzyka: Eric Sleichim; Występują: James Norton, Luke Thompson, Omari Douglas, Zach Wyatt, Elliot Cowan, Zubin Varla, Nathalie Armin, Emilio Doorgasingh. Savoy Theatre w Londynie, premiera w Harold Pinter Theatre 25 marca 2023.