Karol Zimnoch / NA SZCZYTACH KARTONOWEJ ROZPACZY

Pustostany Doroty Kotas, reżyseria Waldemar Wolański, Białostocki Teatr Lalek, Białystok.

Takiego monodramu nie było w Białymstoku chyba od czasów premiery Zapisków oficera Armii Czerwonej Sergiusza Piaseckiego (reżyseria Andrzej Jakimiec, Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki, premiera 29 lutego 1992). Aktorka Białostockiego Teatru Lalek Łucja Grzeszczyk w spektaklu Pustostany w reżyserii Waldemara Wolańskiego przedstawiła zabawną, groteskową i przejmującą historię o pustce kartonowej rzeczywistości, która jedynie z pozoru wydaje się zabawną rewią wydarzeń z życia bezdomnej, bezrobotnej, niedorosłej kobiety. Monodram powstał na podstawie opublikowanej w 2019 roku powieści Doroty Kotas o tym samym tytule. Utwór, będący debiutem pisarki, szybko wdarł się na literackie salony, zdobywając w roku 2020 wiele nagród, w tym: Gdyni, Conrada za najlepszy debiut i imienia Witolda Gombrowicza. Spektakl Wolańskiego jest pierwszą inscenizacją powieści.

Łucja Grzeszczyk przenosi nas w biało-czarno-brązowy świat kartonowej scenerii tytułowych pustostanów na warszawskiej Pradze z roku 2023 (scenografia Joanna Hrk). Aktorka – do wesołej, rytmicznej muzyki Marcina Nagnajewicza – oprowadza nas po swoim życiu, a raczej po przestrzeniach swojego bytowania, snując najróżniejsze zabawne opowieści ze swojej codzienności. Dowiadujemy się, jak to jest żyć bez pracy, pieniędzy, prądu, bieżącej wody, drugiego człowieka, a przede wszystkim – bez sensu. Poznajemy szczegóły z życia poprzednich, martwych już lokatorów, historię pijaka, który prawie się powiesił, dwóch kobiet, które nauczyły się najadać stresem do syta oraz wiele innych opowiastek, niesamowitych w swej obscenicznej zwyczajności.

Codzienność – dojmująca, przytłaczająca codzienność, a nie życie – jest sednem tej historii. Historii o ustawicznie niedorosłej kobiecie, której największymi przygodami są: jednodniowa próba zmierzenia się z pracą w kiosku oraz robienie zakupów w najlepszym z supermarketów (oddziale Poczty Polskiej). To przejmująca biografia kobiety-nikogo, w której ważne są nie wydarzenia niecodzienne, ale te najprostsze, najbanalniejsze czynności, z których utkana jest szara codzienność, chleb powszedni i przede wszystkim – jego brak. Bohaterka grana przez Łucję Grzeszczyk ma wszystko i nic, każdego i nikogo jednocześnie. Przede wszystkim jednak ma ona marzenia. Pragnie napisać książkę o niczym, ale nie ma pracowni, by móc podjąć się tego dzieła. Później przyznaje się również do innego, bardziej intymnego marzenia – chce ona rozpuścić się w wannie pełnej ciepłej wody, zniknąć definitywnie i ostatecznie, bez śladu.

Zdecydowaną większość czasu widz może śmiać się i uśmiechać z sympatią oraz politowaniem. Nie dajmy się jednak nabrać na humor i lekkość, jakie Grzeszczyk za sprawą świetnie odgrywanej, rozczulającej, dziecięcej wręcz naiwności wprowadza z niesamowitą swobodą do swojej historii. Pustostany to przejmująca opowieść o tym, co ani razu nie zostaje w utworze nazwane, wywołane wprost – o bezdennej, skrzętnie ukrywanej rozpaczy, koszmarze egzystowania bez celu, nieumiejętności poradzenia sobie z najprostszymi sprawami. Szybko bowiem okazuje się, że nawet takie czynności, jak pranie czy próba (zresztą nieudana) zrobienia zakupów, mogą być okupione wielogodzinnymi przygotowaniami, a potem równie długą rekonwalescencją.

Kartonowa rzeczywistość bohaterki pełna jest niczego i nikogo. Wszystko, czego dotyka, każdy, kogo poznaje – to dwuwymiarowe kartony imitujące ludzi i przedmioty, pustostany, które przywołuje do życia jedynie na chwilę, jedynie dla własnych celów. Bo postać kreowana przez Grzeszczyk nie lubi ludzi. Czas i przestrzeń szybko tracą na znaczeniu, zmieniając się jak w kalejdoskopie. Rzeczywistość staje się coraz bardziej oniryczna, miesza się ze snami o byciu kimś, np. matką, zapełniającą świat swoimi niezliczonymi kopiami, których, w gruncie rzeczy, nie chce. Całymi dniami bohaterka snuje opowieści o sobie, bada siebie i próbuje odpowiedzieć sobie na różne pytania. Dlaczego właściwie cierpi? Co ją frustruje? Dlaczego, gdy już umrze, nie pozostanie po niej nikt i nic?

Wydźwięk przedstawienia zdaje się świetnie korespondować i naświetlać problem największej plagi XXI wieku – depresji – oraz bardzo zwraca uwagę na tysiące osób, które po pandemii nigdy nie powróciły do normalnego (a może i opresyjnie normatywnego?) funkcjonowania, które utonęły w bezkresie pustki przytłaczającej codzienności. Pustostany mogą być historią ofiary izolacyjnej traumy. Reżyser wykazał się tu dużą finezją, przenosząc na deski teatru bardzo trudny temat w bardzo delikatny, nienarzucający się sposób. Subtelność opowiadanej historii pozwala jeszcze mocniej i bardziej świadomie wczuć się w losy bohaterki.

Łucja Grzeszczyk – jedna z najlepszych aktorek młodszego pokolenia zespołu Białostockiego Teatru Lalek – przełamuje swoje dotychczasowe, coraz bardziej manieryczne, kreacje (które grywa niestety coraz częściej) i prezentuje na scenie całe spektrum swoich zdolności. Z niesamowitą lekkością wypełnia scenę i porywa publiczność w dziewięćdziesięciominutową podróż po egzystencjalnej pustce. Aktorka w Pustostanach bawi, rozczula, wzbudza sympatię i politowanie, a następnie znika, pozostawiając po sobie pustostan. Dojmujący finał historii pokazuje bowiem, że prawdziwym pustostanem nie jest rzeczywistość otaczająca bohaterkę, lecz ona sama i wypełniająca ją pustka oraz bezsens.

Pustostany Autor: Dorota Kotas; reżyseria i adaptacja: Waldemar Wolański; scenografia: Joanna Hrk; muzyka: Marcin Nagnajewicz. Białostocki Teatr Lalek, premiera 9 czerwca 2023.