Od redakcji 73(126), czyli dramat w odwrocie.

Jarosław Jakubowski w felietonie komentuje zorganizowany w Zamościu festiwal radiowy i telewizyjny Dwa teatry, na którym był jako dramatopisarz całkowicie nieobecny. Ale poniedziałkowa gala z okazji zakończenia festiwalu, zwłaszcza w części poświęconej Teatrowi Telewizji, była w znacznym stopniu robieniem dobrej miny do złej gry. Wprawdzie jury udało się nagrodzić Grand Prix solidnie zrealizowany spektakl sprzed dwóch lat, oparty na zakazanym w komunistycznej Polsce od 1962 i wystawionym dopiero w 1988 dramacie Romana Brandstaettera Dzień gniewu, ukazującym relacje miedzy chrześcijanami a Żydami w czasie Zagłady. Jednak generalnie Teatr Telewizji – regularnie omawiany przez teatrologię.pl – jest w stanie zapaści czy wręcz likwidacji, pogłębiającej się przez niezrozumiałe decyzje kadrowe i organizacyjne oraz wybory repertuarowe. Sięgnął bodaj dna w momencie wyprodukowania Lewiatana, opartego na adaptacji rosyjskiej powieści kryminalnej rozegranej na kołyszącym się statku, rzecz jasna zakwalifikowanego na festiwal Dwa teatry i nawet na nim nagrodzonego. Telewizja Polska pod rządami prawicy, a ściślej odpowiadającego w jej zarządzie za kulturę Mateusza Matyszkowicza, wydaje więc miliony na propagowanie trzeciorzędnej literatury rosyjskiej, a pożałowała pieniędzy na wystawienie dramatu Cypriana Kamila Norwida z okazji dwusetnej rocznicy jego urodzin, poprzestając na koncercie pieśni opartych na wierszach poety.

Józef Czapski jako szef Wydziału Propagandy i Informacji II Korpusu Armii Polskiej, 1943.

Jakubowski komentuje ponadto najnowszą premierę Teatru Polskiego w Bydgoszczy opartą na postdramatycznym scenariuszu Julii Holewińskiej Katyń. Teoria barw. Jego główną postacią jest malarz Józef Czapski, na przełomie 1940 i 1941 w obozie w Griazowcu organizujący dla innych oficerów konwersacje po francusku o powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu, bez pominięcia tomu Sodoma i Gomora. Jego niezbyt ukrywana orientacja seksualna stać się jakoby miała powodem fałszowania przez kręgi niepodległościowe i katolickie historii zbrodni katyńskiej. Chociaż Czapski zawsze jest traktowany jako jeden z jej najważniejszych świadków, a jego rysunki i obrazy powstałe w Griazowcu prezentowane są w muzeach Wojska Polskiego i Archidiecezji Warszawskiej oraz na wystawach, jak rok temu w warszawskiej Kordegardzie wraz z innymi dziełami plastycznymi ukazującymi martyrologię Polaków w Związku Sowieckim po 17 września 1939. Jednak Holewińska, znana z udziału w demonstracjach Strajku Kobiet, postanowiła nie tylko autora Na nieludzkiej ziemi, ale również wszystkich obywateli polskiego państwa zamordowanych w 1940 przez komunistyczne władze Związku Sowieckiego, użyć w toczącej się obecnie wojnie kulturowej. Jakubowski nie zaznaczył, że w bydgoskim spektaklu ofiary zbrodni katyńskiej zamiast mundurów polskiego wojska czy policji noszą różowe garnitury.

Józef Czapski, Więźniowie grający w warcaby, 1941, Muzeum Katyńskie, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

Publikujemy recenzję Tramwaju zwanego pożądaniem Tennessee Williamsa pokazanego w warszawskim Teatrze Ochoty. Gdy w 1958 po raz pierwszy wystawiono ten amerykański dramat w Warszawie, skądinąd w Ateneum z Aleksandrą Śląską w roli Blanche, najbardziej wpływowy wówczas krytyk, Jan Kott, zaproponował, aby grać go w Polsce pod tytułem: Tramwaj na Ochotę. Małgorzata Bogajewska powinna ten tytuł wykorzystać, skoro przeniosła dramat z Nowego Orleanu w roku 1947 w realia dzisiejszej Warszawy, ale wolała wprowadzić narratora, aby nadać spektaklowi charakter postdramatyczny.

Znalazło się wreszcie w obecnej edycji omówienie spektaklu Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego, Mów o sobie, tylko o sobie, opartego jakoby na opowiadaniu Tadeusza Różewicza Grzech. Tomaszewski układał pantomimy do przedstawienia Wyszedł z domu w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W dorobku Różewicza jest wiersz W gościnie u Henryka Tomaszewskiego w Muzeum Zabawek, oczywiście w Karpaczu. Obaj twórcy spoczywają obok siebie na cmentarzu karpackim przy świątyni Wang. Lecz na stulecie urodzin Różewicza Wrocławski Teatr Pantomimy przygotował widowisko bez słów niemające raczej – poza tytułem będącym cytatem z Grzechu – nic wspólnego z jego twórczością i życiem. Inne teatry wrocławskie, trwające od szeregu lat w kryzysie, również nie są w stanie – poza jednym wyjątkiem, który zapewne potwierdzi regułę – przygotować przedstawień sztuk Różewicza i zapowiadają ich namiastki, czyli czytania bądź wariacje na motywach utworów niedramatycznych.

rw.