Paweł Jurek / NA ZIEMI I W TEATRZE (70-72). „MAMO, JA CHCĘ ŚWIERSZCZE!”, „WYPROMUJMY WOJNĘ!”, „PARK I PARKING”

70. Mamo, ja chcę świerszcze!

Postaci:

Matka

Syn

I.

Matka (35) w towarzystwie Syna (7) robi zakupy w hipermarkecie. Właśnie wjeżdża załadowanym po brzegi towarami wózkiem do licznych stoisk ze słodyczami. Spogląda na Syna.

– Na co masz ochotę, Tymoteuszku? Na galaretki w czekoladzie? Ptasie mleczko? Chałwę? A może na marcepanowe serduszka?

Syn milczy. Matka rozgląda się po uginających się od towarów półkach. Uśmiecha się do siebie.

– O! Są nawet „Mozart Kugeln”! Chcesz?

Nie czekając na odpowiedź, sięga po pudełko z czekoladkami.

– Jak byłam mała, uwielbiałam je. Babcia przywoziła mi je z Wiednia. Ciekawe, czy tobie też będą smakowały?

– Nie! Nie chcę czekoladek.

– To na co masz ochotę?

– Na świerszcze!

– Co?!

Syn biegnie do niewielkiego stoiska, wraca z niedużą szarą torebką i podaje ją Matce. Matka czyta etykietę na opakowaniu.

– „Suszone świerszcze w polewie miodowej” … Skąd ty to w ogóle znasz?

– Tata Karola pracuje w fabryce owadów i przyniósł mu trochę na spróbowanie, a Karol poczęstował mnie. Są pyszne.

Matka sprawdza coś w telefonie niezadowolona.

– W głowach wam się poprzewracało, dzieciaki.

– Wcale nie! My jedząc świerszcze, ratujemy tylko naszą płonąca planetę!

Matka z niechęcia odkłada czekoladki. Syn otwiera torebkę i częstuje Matkę świerszczami.

– Nie, dziękuję.

Odjeżdżają. Syn po drodze chciwie pożera świerszcze z torebki.

II.

Parking przed hipermarketem. Matka przekłada towary z wózka do bagażnika samochodu. Syn siedzi z przodu na miejscu pasażera ze zbolałą miną i trzyma się za brzuch. Matka patrzy na niego z wyrzutem.

– Pomógłbyś mi trochę, Tymoteuszku. Ciężko mi.

– Nie mogę, mamo. Źle się czuję.

– Co ci jest?

Syn w odpowiedzi wskazuje na swój brzuch, który szybko rośnie. Matka patrzy przerażona.

– Szybko! Jedziemy na pogotowie! Ratu…

Matka nie kończy. Syn traci przytomność, brzuch mu w końcu pęka. Ze środka wylatuje stado świerszczy.

Kurtyna opada.

71. Wypromujmy wojnę!

Postaci:

Generał#1

Generał#2

Tiktokerka#1

Tiktokerka#2

I.

W gabinecie pamiętającym jeszcze czasy komunizmu, leciwi Generałowie jedzą tatar bez dodatków i popijają go ciepłą wódką.

– Wyobraź sobie, Aleksy, że tylko osiem procent ludzi chce wojny.

– Mało!

– Nie chcą umierać za czyjeś interesy. A przecież wojna to zawsze szansa na lepsze życie.

– Jak dla kogo.

– Dla nas. Bez wojny jesteśmy nikim. Nieużywany sprzęt rdzewieje w magazynach. Nie można składać zamówień na nowy. Nie ma łapówek, korupcji. Niedługo nikt nie będzie chciał pracować w naszym resorcie.

– To prawda. Nawet mój wnuk woli wciskać naiwnym turbiny wiatrowe, a nie czołgi i bomby.

– A moja wnusia została tiktokerką. Promuje bieliznę z wkładkami silikonowymi, powiększającymi optycznie pupę i piersi.

– Dzisiaj każda dziewczyna to nosi. Nawet nasze żołnierki.

– Wiem, pełno jest tego silikonu na poligonach.

– Ale skoro można wypromować takie badziewie, to czemu nie można wypromować wojny??

II.

Tiktokerki, w strojach przypominających mundury wojskowe, stoją naprzeciwko Pomnika Powstania Warszawskiego i kręcą rolkę. Tiktoreka#1 mówi do telefonu, który trzyma Tiktokerka#2.

– Oni nie bali się walczyć, nie bali się oddać swojego życia za ojczyznę! A wy? Wstyd mi za was! Ja bym oddała swoje życie, gdyby tylko mogła walczyć z bronią w ręku. Ale nie mogę, bo mam obywatelstwo brytyjskie.

III.

Tiktokerki w luksusowym apartamencie z panoramą Warszawy nagrywają kolejną rolkę. Tym razem to Tiktokerka#2 zwraca się do telefonu trzymanego przez Tiktokerkę#1, prezentując jednocześnie metalowy kieliszek do szampana z przykrywką.

– Dzisiaj mam dla was prawdziwą petardę! Pancerny kieliszek do szampana i prosecco, dzięki któremu będzie mogli pić swój ulubiony napój nawet w wojennych okopach. Na zdrowie!

Wypija łyk z kieliszka. Tiktoreka#1 kończy nagranie.

– Prześlij mi to zaraz.

Tiktokerka#2 manipuluje telefonem.

– Nie mogę.

– Co się dzieje?

– Jest jakiś problem z Internetem. Nie działa!

– Zaraz sprawdzę router!

Tiktokerka#1 chce odejść od okna, a wtedy widać przez nie spadające raz po raz bomby i wybuchy.

– Co to jest? Fajerwerki noworoczne? Przecież mieli zabronić…

– Obawiam się, że to może być wojna.

– Jaka znowu wojna?

– Ta, którą promowałyśmy…

– To ja natychmiast zwiewam do mojej kochanej Anglii!

W tym momencie jedna z bomb uderza w budynek. Tiktokerki giną w męczarniach.

Kurtyna opada.

72. Park i parking

Postaci:

Dyrektor & Zespół Artystyczny jednego z samorządowych teatrów w Polsce

oraz

Deweloper#1

Deweloper#2

I.

Trwa zebranie Zespołu Artystycznego. Na scenie stoi Dyrektor, pozostali zebrani siedzą w fotelach na widowni.

– Czyli plan premier na ten sezon mamy zatwierdzony. Najpierw Hamlet, potem Kot w butach, Dziady i Czego nie widać. Wszystko na dużej scenie, a na małej Noc Helvera, Utarczki, Zabawa oraz Shirley Valentine. Czy są jakieś pytania?

Na widowni wstaje Aktor w średnim wieku.

– Przepraszam, że zabieram głos, ale chciałem zapytać o sprawy nieartystyczne. Chodzi o parking… Nie mamy gdzie parkować naszych aut, panie dyrektorze.

– Znam problem. Sam się z nim borykam. Niestety, mamy za mało miejsca wokół teatru, żeby wytyczyć parking.

– Jest przecież park obok teatru. On nikomu nie służy.

– Spełnia rolę ozdobną, takie też są ważne.

– Jak na scenie!

– My wszystko rozumiemy, ale parking jest dla nas ważniejszy.

– Rozmawiałem z prezydentem miasta. On nie podejmie tak niepopularnej decyzji jak likwidacja parku. Mieszkańcy okolicznych domów będą protestować. Chyba, że…

– Że co?

Dyrektor kryguje się.

– Tylko proszę, żeby to, co teraz powiem, zostało między nami.

– Oczywiście!

– Chyba, że sami zniszczymy ten park, wytniemy drzewa, rozwalimy klomby, wyrwiemy z ziemi krzewy…

– To wtedy co?

– Wtedy miasto uzna to za czyn wandali. A ponieważ nie ma w budżecie pieniędzy na odbudowę parku, radni pozwolą nam urządzić zamiast niego parking. Oczywiście w czynie społecznym.

II.

Pod osłoną nocy Zespół Artystyczny dewastuje park położony tuż przy zabytkowym budynku teatralnym. Mężczyźni tną piłami drzewa, kobiety wyrywają kwiaty z klombów. Z daleka obserwują to dwaj Deweloperzy, którzy uśmiechają się do siebie.

– Miałeś rację. Na artystów zawsze można liczyć.

III.

Parku wokół teatru już nie ma. Zespół Artystyczny pracuje przy wytyczaniu parkingu. Pracuje z zapałem, kolektywnie, w ruch idą taczki i łopaty. Po chwili biegnie do nich zdyszany Dyrektor.

– Stop! Przestańcie! Parkingu nie będzie!

Zebrani patrzą na Dyrektora z niedowierzaniem.

– Ale jak to?

– Właśnie wracam od prezydenta… Miasto sprzedało działkę deweloperowi, który otrzyma dotację, żeby postawić tutaj budynek z mieszkaniami komunalnymi dla najbardziej potrzebujących…

– Oszukali nas! Nie po to zniszczyliśmy park!

– A ta działka nie należy do teatru?

– Niestety nie…

– Ale daliśmy się nabrać!

– Sami poszliśmy w szkodę.

– Niech ja dorwę tego prezydenta!

– Chwileczkę! Tylko bez burd! Bo nam jeszcze obetną dotację! Prezydent ma dla nas coś w rodzaju pocieszenia.

Dyrektor robi efektowną pauzę.

– Każdy pracownik teatru otrzyma od miasta rower. To powinno rozwiązać problem z dojazdem do teatru i parkowaniem. No i wszyscy będziemy teraz bardziej Eko…

Zespół Artystyczny wściekły porzuca taczki i inne narzędzia i odchodzi.

Kurtyna opada.