Rafał Węgrzyniak / PODZWONNE DLA STANISŁAWA RADWANA

W poniedziałkowe popołudnie, 23 października, po mszy żałobnej w kolegiacie św. Anny pochowany został na cmentarzu parafialnym na Salwatorze w Krakowie kompozytor teatralny Stanisław Radwan. Zmarł 14 października w wieku osiemdziesięciu czterech lat. Był mężem dwóch aktorek. Najpierw związał się ze starszą o sześć lat Marią Zającówną, z którą adoptował dwójkę dzieci. W roku 2001 poślubił zaś młodszą o dwadzieścia siedem lat Dorotę Segdę.

W sezonie 1993/94, gdy Segda odbierała w warszawskiej siedzibie ZASP-u przy Alejach Ujazdowskich przyznaną przez „Teatr” Nagrodę im. Zelwerowicza za tytułową rolę w Śnie srebrnym Salomei Juliusza Słowackiego w reżyserii Jerzego Jarockiego, chciałem jej osobiście pogratulować. Szybko jednak wyszła z uroczystości. Odnalazłem ją w restauracji na parterze, siedzącą przy stole i pogrążoną w rozmowie z Radwanem. Za to w marcu 2001 w Krakowie oboje, już jako para, uczestniczyli w promocji mojej Encyklopedii „Wesela” zorganizowanej w Teatrze im. Słowackiego w ramach stulecia prapremiery dramatu Stanisława Wyspiańskiego.

1.

Radwan urodził się 10 marca 1939 w Bieńkówce koło Makowa Podhalańskiego jako syn wiejskiego organisty, mającego jednak doskonałe relacje z hierarchią kościelną, nawet z biskupami krakowskimi – kardynałem Adamem Sapiehą czy Karolem Wojtyłą – oraz z inteligencją katolicką z kręgu stowarzyszenia „Odrodzenie”. Podobnie jak jego starszy o dwa lata brat Józef, wieloletni dyrygent Filharmonii Krakowskiej i ojciec aktorki Anny Radwan, studiował w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w dwóch klasach: fortepianu i kompozycji pod kierunkiem Krzysztofa Pendereckiego. Zaraz po ukończeniu studiów w 1966 wyjechał na stypendium dla początkujących kompozytorów do Paryża, aby poznawać technologie tworzenia muzyki elektronicznej. Jeszcze w czasie studiów kompozytorskich od 1963 do 1967 był kierownikiem muzycznym w Teatrze Rozmaitości w Krakowie prowadzonym wtedy przez aktorkę Halinę Gryglaszewską. Zadebiutował muzyką do Naszego miasta Thortona Wildera w reżyserii Marii Wiercińskiej. Radwana do tego stopnia pochłonął teatr, że wkrótce po studiach zaprzestał tworzenia własnych kompozycji.

2.

Natomiast Radwan jako jedyny kompozytor w Polsce został dyrektorem naczelnym i artystycznym czołowej sceny dramatycznej, czyli Starego Teatru w Krakowie, gdzie od 1977 był konsultantem muzycznym. Od marca 1978 występował już na scenie Starego jako kawiarniany pianista Stasinek w spektaklu Andrzeja Wajdy o Krakowie Z biegiem lat, z biegiem dni.…i sportretował go w tej roli scenograf Kazimierz Wiśniak. Na przełomie 1979 i 1980 Radwan został także utrwalony jako Stasinek w serialu telewizyjnym opartym na tym przedstawieniu.

Zespół Starego Teatru wybrał Radwana na dyrektora w grudniu 1980 po brutalnym usunięciu przez działaczy „Solidarności” z owego stanowiska krytyka i dramatopisarza Jana Pawła Gawlika. Radwan pomimo unikania spotkań czy odsuwania w czasie decyzji pozostał dyrektorem aż do 1990, czyli transformacji politycznej, gdy przekazał władzę zmarłemu niedawno, chociaż młodszemu o szesnaście lat, Tadeuszowi Bradeckiemu.

Radwan pojawił się za kulisami Starego Teatru w czerwcu 1966, komponując muzykę do Woyzecka Georga Büchnera w reżyserii Konrada Swinarskiego. Z trudem uwolnił się wówczas od wpływu ekspresjonistycznej opery Albana Berga Wozzeck. Musiał głównie napisać muzykę do sześciu przemarszy orkiestry wojskowej grającej na bębnie, tubie, klarnecie i flecie pod kierunkiem wymachującego buławą Tamburmajora. Potem skomponował jeszcze muzykę do dwóch inscenizacji Swinarskiego w Starym – Klątwy i Sędziów Wyspiańskiego z 1968 oraz Wszystko dobrze, co się dobrze kończy Williama Shakespeare’a z 1971, z tańczoną w epilogu dworską pawaną odzwierciedlającą triumf hipokryzji. W 1975 opracowywał warstwę dźwiękową niedokończonej z powodu śmierci reżysera w katastrofie lotniczej inscenizacji Hamleta, gdzie istotną rolę miały pełnić odgłosy morskich fal.

Barbara Witek wspominała, że do dziejącego się w Troi II aktu misterium Wyspiańskiego Akropolis, które Swinarski zamierzał rozegrać pod okupacją niemiecką w Krakowie na Wawelu będącym siedzibą władz Generalnego Gubernatorstwa, Radwan miał napisać muzykę taneczną: „najbanalniejszy z polonezów, czyli [Pożegnanie ojczyzny] Ogińskiego, przepleciony przez muzykę barokową, i połączony z SA marschiert” albo „z jakimś najbardziej szmirowatym szlagierem z tamtych lat”, choćby Lili Marleen, śpiewanym przez jedną z popularnych w nazistowskich Niemczech piosenkarek, „jak Zarah Leander, Marika Rökk, Ilse Werner, Rosita Serrano”.

3.

Radwan był również kompozytorem Jarockiego – od Paternoster Helmuta Kajzara z 1970 w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu do Sprawy według Samuela Zborowskiego Słowackiego powstałej w 2011 w Narodowym w Warszawie. W sumie napisał muzykę do czterdziestu jeden przedstawień Jarockiego.

W oglądanej w 1972 w Teatrze Dramatycznym w Warszawie przez Pendereckiego inscenizacji Na czworakach Tadeusza Różewicza Radwan paru scenom, zwłaszcza spotkaniu poety Laurentego z Pudlem-Mefistofelesem, nadał formę parodii recytatywów bądź arii operowych. To przedstawienie skłoniło Pendereckiego do napisania, z pomocą Jarockiego jako librecisty, opery-buffo Ubu Rex na kanwie dramatu Alfreda Jarry’ego.

Z kolei wystawiony na początku 1982 w świątyniach Warszawy i Krakowa przez Jarockiego – jako odpowiedź na wprowadzenie przez komunistów stanu wojennego – Mord w katedrze Thomasa Stearnsa Eliota, za sprawą skomponowanych przez Radwana melorecytacji grupy Kobiet z Canterbury i pieśni męskiego chóru ciążył w stronę oratorium. Doświadczenie to po dziesięciu latach znalazło odbicie w wystawionym w warszawskim Studio spektaklu Jerzego Grzegorzewskiego Miasto liczy psie nosy z passusami z misterium Eliota i z muzyką Radwana. Powstałych z katedralnych sarkofagów biskupów mordowali rycerze z gumowymi pałkami zamiast mieczy i plastikowymi tarczami ZOMO.

Radwan pomimo ogromnej kultury literackiej nie pozostawił jednak autonomicznego utworu na miarę swych możliwości. Napisał bowiem tylko wystawioną w 2003 w Starym Teatrze przez Mikołaja Grabowskiego Operę mleczaną z kwestiami z komiksów satyrycznych Andrzeja Mleczki. Zawiódł raczej w przypadkach gotowych librett takich jak po raz pierwszy odegrana w warszawskim Ateneum w grudniu 1975 Panna Tutli-Putli Witkacego czy Operetka Witolda Gombrowicza realizowana przez niego trzy razy – w 1988 i 1995 w Starym Teatrze z Bradeckim i w 2000 w Narodowym, lecz w scenerii krakowskiej kawiarni z czasów modernizmu.

Ze swojego dorobku teatralnego przypominał w ramach koncertów bądź na trzech wydanych płytach – z wyjątkiem ostatniej z 2018 zawierającej muzykę instrumentalną – niemal wyłącznie poetyckie piosenki, mimo iż w przeciwieństwie do swego rywala ze Starego Teatru, Zygmunta Koniecznego, nie miał daru wydobywania znaczeń z wierszy ani komponowania melodii pozostających w pamięci. Nie posiadał przy tym rozpoznawalnego stylu tak jak starszy zaledwie o dwa lata Konieczny. Radwan był już kompozytorem postmodernistycznym, z upodobaniem tworzącym pastisze czy parodie stylistyk twórców muzycznych z innych epok, przetwarzającym motywy ze słynnych dzieł.

4.

Radwan z powodu tych inklinacji estetycznych przede wszystkim współpracował ze swym rówieśnikiem, urodzonym również w 1939, Grzegorzewskim – począwszy od Wesela z lutego 1969 w Teatrze im. Jaracza w Łodzi aż do przedśmiertnego spektaklu On. Drugi Powrót Odysa powstałego w styczniu 2005 w Narodowym w Warszawie. W sumie skomponował muzykę do pięćdziesięciu przedstawień Grzegorzewskiego. Napisał też muzykę – z potraktowanym jako lejtmotyw krakowiakiem „Albośmy to jacy tacy…” – do jego dwóch późniejszych inscenizacji Wesela w Starym w Krakowie z czerwca 1977 i w Narodowym w Warszawie w styczniu 2000. W krakowskim Weselu Zającówna była Gospodynią, w warszawskim Segda grała Rachel.

Do inscenizacji Nocy listopadowej Grzegorzewskiego w listopadzie 1997, wystawionej w Narodowym w Warszawie na jego otwarcie po pożarze, skomponował ilustrację do spisanego przez Wyspiańskiego dla kompozytora Felicjana Szopskiego programu części muzycznej, którą odczytywał aktor. Orkiestra Teatru Wielkiego wykonywała zaś utwór obrazujący nie tyle zawiłą fabułę dramatu, co porozbiorową historię Polski, złożony z melodii pieśni narodowych, zarówno wojskowych, jak i religijnych, kończący się zaś odgłosami eksplozji bomb i serii karabinowych ewokujących Powstanie Warszawskie z 1944. Niestety reszta przedstawienia toczyła się niemal w ciszy, a kompozycja Radwana nie wytrzymywała porównania z muzyką Koniecznego do Nocy listopadowej w inscenizacji Wajdy z 1974. Radwan stworzył ponadto w 1995 w Studio warstwę muzyczną do ułożonego przez Grzegorzewskiego ze scen z Wesela i Wyzwolenia La Boheme. Już w Narodowym, gdzie Radwan został kierownikiem muzycznym, komponował ilustracje do dopełnionych kwestiami z Wesela Sędziów w 1999 oraz w 2003 do Hamleta Stanisława Wyspiańskiego z passusami z Wyzwolenia,w tym do modlitwy Konrada śpiewanej przez Żonę.

5.

Poza tym Radwan skomponował muzykę do trzech wersji teatralnego Wesela Wajdy, prezentowanego w Starym w Krakowie w 1991, po niemiecku na festiwalu w Salzburgu w 1992 i po węgiersku w Budapeszcie w 1994. Najpierw do filmu Wajdy z 1972 przetworzył zaś elektronicznie melodie grane przez wiejskie kapele, w niektórych partiach wydobywając jedynie ich głuche dudnienie. Skomponował ponadto muzykę do trzech jeszcze realizacji owego dramatu: w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie w 1969 w inscenizacji Lidii Zamkow, kończącej się polonezem zamiast chocholim tańcem, oraz gdańskiej z 2005 i drugiej krakowskiej z 2007. Radwan napisał jeszcze muzykę do czterech innych sztuk Wyspiańskiego: Legendy (1969), Achilleis (1971), Powrotu Odysa (1981) i Wyzwolenia (2004). Bodaj żaden kompozytor nie ilustrował aż tylu dramatów Wyspiańskiego. Nic dziwnego, że Radwan zyskał opinię znawcy jego twórczości. Odbył zresztą w 2007 opublikowaną w „Teatrze” i cenioną w środowisku akademickim rozmowę z Marią Prussak z Instytutu Badań Literackich w Warszawie o muzyczności dramatów Wyspiańskiego, zatytułowaną Usłyszeć rytm i brzmienie.

Na klepsydrze Radwana w prawym górnym rogu wydrukowany został wers z monologu Pana Młodego ze sceny 22 z aktu I Wesela: „Granie miłe, spanie miłe”.

6.

Radwan dostosowywał swą muzykę do potrzeb inscenizacji Grzegorzewskiego toczących się w rozmaitych przestrzeniach. W zrealizowanej w warszawskim Ateneum w 1973 Ameryce Franza Kafki grał ją jedynie kontrabasista w smokingu i czarnych okularach, krążący z instrumentem po opustoszałej szatni. W toczącym się w całym budynku Ateneum Bloomusalem z 1974 według XV rozdziału Ulissesa Jamesa Joyce’a wykonywały ją zaś ulokowane na balkonie orkiestra złożona z pięciu instrumentalistów i trzynastoosobowy chór śpiewający między innymi fragmenty chorału gregoriańskiego.

Po Bloomusalem Grzegorzewski namawiał Radwana, który otrzymał stanowisko kierownika muzycznego w Ateneum, na wspólne stworzenie opery na kanwie powieści Malcolma Lowry’ego Pod wulkanem. Z tego projektu powstało ostatecznie w 1985 w warszawskim Studio Powolne ciemnienie malowideł, w którym rozbrzmiewała tylko aria La ci darem la mano z Don Giovanniego Wolfganga Amadeusa Mozarta.

Dziesięć lat później, w 1996, w tymże Studio Radwan napisał pompatyczną muzykę na instrumenty dęte do granej na ringu bokserskim ustawionym pośrodku foyer inscenizacji Grzegorzewskiego poematu Różewicza Francis Bacon czyli Diego Velazquez na fotelu dentystycznym. Wcześniej w Złowionym Różewicza,wystawionym przez Grzegorzewskiego i Radwana w 1993 w Teatrze Polskim we Wrocławiu, na scenie i na trójkondygnacyjnej widowni, przy akompaniamencie pięcioosobowej orkiestry złożonej z klarnetu, trąbki, pary skrzypiec i kontrabasu rozbrzmiewały wykonywana przez kontratenora Piotra Łykowskiego na żywo pieśń z niemieckimi słowami Johannesa Wolfganga Goethego z Podróży włoskiej, chóralna melorecytacja kilku tercyn z pieśni XVII Boskiej komedii Dantego i rapowana po łacinie Ekloga X Wergiliusza.

7.

Po raz pierwszy usłyszałem muzykę Radwana, oglądając w styczniu 1976 w Teatrze Polskim we Wrocławiu Ślub Gombrowicza. Dotąd pamiętam fanfary grane w czasie koronacji i marsz żałobny z epilogu. W najwybitniejszych dokonaniach Radwana jego muzyka była bowiem idealnie wpisana w inscenizację i we wspomnieniach pozostaje nierozerwalnie związana z najbardziej poruszającymi scenami z przedstawień.

Najwyższe uznanie wzbudziła we mnie partytura muzyczna krakowskiego Wesela ujrzanego w lipcu 1977 w Starym w Krakowie. Złożona była nade wszystko z rozwibrowanych dźwięków instrumentów smyczkowych i tupotu kręcących się w kółko taneczników zarazem skandujących szeptem „jacy, tacy”.

We Wrocławiu w marcu 1979 parokrotnie podziwiałem piękno utworów napisanych do Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego. Był to pastisz romantycznej pieśni ze słowami pierwszej parabazy śpiewanej w prologu przez aktorkę przy akompaniamencie fortepianu, ekstatyczny taniec Salome wykonywany przez Danutę Kisiel w obozie rewolucji oraz zwiastujący Paruzję i Sąd Ostateczny motyw rozbrzmiewający w momencie pojawienia się na horyzoncie ukrzyżowanego Jezusa.

Wcześniej, w maju 1978, w toczącej się na parterze i dwóch balkonach widowni Teatru Polskiego widzianej ze strony sceny Śmierci w starych dekoracjach Różewicza, w trakcie agonii bohatera grana była przez kwartet smyczkowy elegijna suita. Przypadkowa śmierć opisana przez Różewicza, wbrew jego intencjom za sprawą muzyki Radwana nagle zyskiwała metafizyczną tajemnicę.