Magdalena Mikrut-Majeranek / ŻYCIE TO CYRK?(!)

Freak show Piotra Rowickiego, reżyseria Piotr Ratajczak,Teatr Miejski w Gliwicach.

Teatr Miejski w Gliwicach w ubiegłym roku rozstrzygnął pierwszą edycję Konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza, a w tym roku postanowił zaprezentować swojej publiczności jedną ze sztuk, która znalazła się w ścisłym finale i została uhonorowana nagrodą specjalną. Freak Piotra Rowickiego zachwycił dyrekcję gliwickiej sceny, czy zaskarbi sobie także uznanie publiczności?

Odmienność budzi zainteresowanie, niezdrową sensację, a czasem lęk czy skrajnie negatywne reakcje. W XIX-wiecznej Ameryce ludzie o nietypowych zmianach fizycznych bądź cierpiący na rzadkie choroby, jak ektrodaktylia, zespół Proteusza czy zmagający się z hirsutyzmem, określani byli mianem „dziwadeł” (freak), a wielu z nich trafiło do cyrku. Tworząc barwny gabinet osobliwości, stawali się „atrakcjami” pokazów. Wspomniany cyrk zainspirował Piotra Rowickiego do stworzenia sztuki będącej zgrabną metaforą teatralną, bowiem, jak mówił reżyser Piotr Ratajczak, zapowiadając spektakl, „opowieść o bloku i jego społeczności staje się prawie zawsze soczewką skupiającą przekrój całego społeczeństwa”. I tak też jest, ponieważ blokowa rzeczywistość to swoisty mikrokosmos, ale na gliwickiej scenie zaprezentowano jedynie jego ułamek – i to ten najbardziej przejaskrawiony.

Autor dramatu Piotr Rowicki jest dwukrotnym zwycięzcą konkursu na polską sztukę współczesną „Metafory Rzeczywistości”, organizowanego przez Teatr Polski w Poznaniu. Na swoim koncie ma kilkadziesiąt sztuk teatralnych. Napisał m.in. Chłopca Malowanego, w którym mierzy się z mitem żołnierza czy obnażające ludzki egoizm i hipokryzję Matki, albo opartą na osobistych wspomnieniach aktorki Agnieszki Przepiórskiej sztukę Tato nie wraca, jak i Simona K. Wołająca na puszczy, którą można oglądać na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Na teatralną scenę zaadaptował głośny reportaż Cezarego Łazarewicza Żeby nie było śladów i zbiór reportaży Marcina Kąckiego Biała siła, czarna pamięć. Jego najnowsza sztuka, podobnie jak poprzednie, porusza ważne społecznie wątki. W swoim dramacie pisarz przedstawił frapującą opowieść o mieszkańcach jednego z bloków, jakich nie brakuje w polskich miastach i miasteczkach. Akcja osadzona została czasach nam współczesnych, a rozgrywa się w budynku przy ul. Polnej 9, ale takich Polnych są w kraju nad Wisłą tysiące (dokładnie 3090, jak mówi „mistrz ceremonii”) – tak samo jak osób, których reprezentantów znajdziemy w jego utworze.

„Witajcie w naszej bajce….” – chciałoby się zanucić utwór Jana Brzechwy, gdy przyglądamy się się poczynaniom bohaterów najnowszej gliwickiej premiery – dziwolągów z wielkiej płyty. Nie jest to jednak zwykły budynek mieszkalny, bowiem jego lokatorzy to istny gabinet osobliwości. Tę ludzką menażerię tworzy gromada freaków w składzie: zanurzona w mediach społecznościowych Żywa Lalka (Klaudia Cygoń-Majchrowska), przygnębiona i zamknięta w świecie niespełnionych marzeń Kobieta Ptak (Olga Wojtkowiak), uzależniona od telewizji Kobieta z brodą (Aleksandra Wojtysiak), nieco bezbarwny i zmęczony życiem Człowiek o stu twarzach (Cezary Jabłoński), rozkoszujący się w wysokoprocentowych trunkach Człowiek słoń (Łukasz Kaczmarek), Jezus&coach (Mateusz Galilejczyk), zakochany bez wzajemności Najsłabszy człowiek na świecie (Maciej Piasny) oraz nieustannie kłócąca się Najdziwniejsza Rodzina na świecie (Paweł Majchrowski, Alicja Stasiewicz i Kornel Sadowski). Prężą muskuły, skaczą, tańczą, żonglują… jednak cyrkowa atmosfera szybko ustępuje miejsca gorzkiej opowieści o faktycznych bolączkach bohaterów, a narrator (Aleksandra Maj) ujawnia swą prawdziwą profesję, przyznając, że jest psychiatrą.

O drzemiących w ludziach zwierzęcych inklinacjach pisała Gabriela Zapolska, a pod lupę społeczność osiedli brali zarówno twórcy kinematografii: Stanisław Bareja, Krzysztof Kieślowski czy Marek Koterski, jak i teatru – wspomnę tu chociaż o Lidii Amejko i adaptacjach jej Żywotów świętych osiedlowych w chorzowskim Teatrze Rozrywki i katowickim Teatrze Śląskim. Z kolei Rowicki pokazał, że niemal w każdym z nas skrywa się freak, ale pozbyć się go nie sposób. No… chyba, że zainwestujemy w tak modnego obecnie certyfikowanego coacha – niekoniecznie z doświadczeniem. Jakie jednak będą tego skutki?

W opowieści o mieszkańcach Polnej 9 dramatopisarz wnikliwie przygląda się współczesnemu społeczeństwu, nie stawia diagnozy, ale dokumentuje bolączki, z jakimi się ono zmaga. Bieda, samotność, niespełnienie, uzależnienie od mediów i używek – to tylko niektóre z nich. Wszystko jednak skrzętnie ukrywane jest za fasadą powielającą zbiorowe wyobrażenia. Spektakl otrzymał nazwę Freak show, bowiem takimi dziwakami są właśnie jego bohaterowie. Pierwiastek freak’a drzemie jednak w każdym z nas, a Rowicki umiejętnie sportretował nam współczesnych. W swoją opowieść wplótł też inne teksty kultury, jak chociażby fraszkę Jana Kochanowskiego Na zdrowie, choć tym razem mowa o zdrowiu psychicznym. Za swoją sztukę w 2022 roku otrzymał Nagrodę Specjalną Przewodniczącego Rady Programowej Nagrody im. Tadeusza Różewicza. Reżyserii gliwickiej premiery sztuki Rowickiego podjął się Ratajczak. Obaj od lat tworzą zgrany duet. Wspólnie pracowali już na wielu polskich scenach.

Freak Show to ani nie uwspółcześniona, ani nie teatralna wersja serialu „Alternatywy 4” Barei czy innych opowieści osiedlowych. To gorzka, filozoficzna sztuka o demonach, z jakimi zmagamy się każdego dnia. Czasem to destrukcyjne przyzwyczajenia, innym razem – traumy, bariery, które nie pozwalają nam na polepszenie jakości życia.

Bohaterowie Freak Show mieszkają w bloku, który przypomina więzienie, a ich mieszkania – klatki. Wrażenie to udało się osiągnąć dzięki zastosowaniu konstrukcji imitującej gmach wzniesiony z wielkiej płyty, a metalowe elementy mogą być traktowane jak kraty. Losy mieszkańców poznajemy na samym początku spektaklu, kiedy sylwetki bohaterów przybliża narrator, który przypomina „mistrza ceremonii” (rewelacyjna w tej roli Aleksandra Maj) z Kabaretu, bowiem to on prowadzi nas nie tylko przez poszczególne etapy scenicznego show, ale i sprawia, że widz odbywa podróż w głąb siebie. Z pozoru życie przy Polnej 9 toczy się normalnym biegiem. Jedna z rodzin spożywa wspólnie posiłek, inna ogląda Kozacką miłość w telewizji, sąsiad z parteru opróżnia kolejną butelkę, a pewna kobieta marzy o przeprowadzce na wyższą kondygnację. Mieszkańcy prowadzą rozmowy, wyprowadzają psy na spacer… ale szybko okazuje się, że to jedynie gra pozorów, a bohaterowie zakładają maski, które chronią ich prawdziwe oblicze przed karcącym wzrokiem innych, bowiem każdy ma za sobą trudną przeszłość. Pod wpływem „mistrza ceremonii” i jego psychoterapii historie te ożywają, a życie mieszkańców Polnej 9 przemienia się w cyrk. Terapia jednak trwa. Specjalista ordynuje swoim podopiecznym terapię sztucznym słońcem, to znowu terapię śmiechem… kiedy wszystkie rozwiązania zawodzą, do akcji wkracza charyzmatyczny coach (i choć pojawia się w finale – podbija scenę), który niczym Cordell Walker (Chuck Norris) słynnym „kopniakiem z półobrotu” rozprawia się z problemami społeczności z Polnej 9, zamieniając się w samozwańczego Strażnika Texasu. Czy rzeczywiście zmieni to życie bohaterów?

Estetyka, w której utrzymano spektakl, jest mroczna – daleko jej do cyrkowych bieli i czerwieni. Dominuje czerń, zieleń i fiolet. Muzyka harmonizuje z reżyserią świateł, podkreślając charakter spektaklu. Koncept Rowickiego nawiązuje do XIX-wiecznych cyrków, ale kostiumy Roberta Woźniaka są współczesne. Dobrze oddają charakter poszczególnych postaci. I choć wydaje się, że bohaterowie popadają w marazm i są skazani na wieczną udrękę, ich stroje, utrzymane w zielonej tonacji, zdają się mówić co innego. Gdzieś tli się jeszcze iskra nadziei na lepsze jutro. Zieleń znakomicie kontrastuje z soczyście fioletowym strojem narratora. Scenografię Marcina Chlandy tworzy olbrzymia stalowa konstrukcja imitująca blok, a przed nią ustawiono ławki, kosze na śmieci, trzepak, a także karuzelę, która kręci się jeszcze, gdy spektakl dobiega końca, a scena znika w oparach dymu. Historia lubi się powtarzać, a ludzie popełniają ciągle te same błędy. Czy z tego cyrku można się wyrwać? Karuzela życia kręci się. „Show must go on!” Pełna refleksji teatralna opowieść pozostawia widza z pewnym dyskomfortem psychicznym. Podoba się? Nie podoba? Na pewno spektakl nie pozostanie nam obojętny. Wywołuje emocje, które kotłują się w odbiorcy jeszcze długo po zakończeniu show.

Freak Show Autor: Piotr Rowicki; reżyseria: Piotr Ratajczak; scenografia, światło: Marcin Chlanda; kostiumy: Robert Woźniak; choreografia: Szymon Dobosik; kompozycje piosenek: Maciej Zakrzewski. Teatr Miejski w Gliwicach, premiera 9 września 2023.