Publikujemy oświadczenie Bartka Prosuła, Krystyny Lamy Szydłowskiej, Aleksandry Pajączkowskiej i Pawła Sablika:
Informacja z prośbą o udostępnienie naszego stanowiska
Ten obszerny call out powstał z potrzeby mówienia głośno o patologiach w teatrze, nieobecności klarownych rozwiązań systemowych w czasie rzeczywistym, a także braku reakcji ludzi wokół ze strachu o własną przyszłość zawodową. Zdecydowaliśmy się podzielić własnymi doświadczeniami z pracy z Wiktorem Bagińskim, w celu próby zapobiegania podobnym lub gorszym sytuacjom w teatrach oraz przestrzeni publicznej.
Bartek Prosuł
Pytanie do dyrekcji instytucji zatrudniających tego twórcę:
Czy wiedzą Państwo, że zaraz po Teatrze Polskim w Poznaniu będą kolejnymi teatrami dającymi platformę, przestrzeń, promocję oraz publiczne pieniądze Wiktorowi Bagińskiemu – osobie, która używa przemocy symbolicznej, ekonomicznej oraz psychicznej wobec swoich współpracowników?
Przemoc ta objawia się na wielu poziomach i jest trudna do opisania dla osób, które nie były pod jej wpływem ze strony Bagińskiego. Większa część zespołu realizatorów, która przez lata pracowała na jego nazwisko, została oskarżona o ‘’niepowstrzymanie go przed reprodukowaniem przemocy podczas prób oraz w spektaklach’’ ale też o sytuacje, które w rzeczywistości nigdy miały miejsca. Na podstawie tych opartych na kłamstwie oskarżeń – mówiąc w skrócie – straciliśmy pracę.Ja, bezpodstawnie oskarżony o rasizm, zostałem pozbawiony pracy z dnia na dzień. Zdarzyło się to tuż po rozpoczęciu prób do spektaklu MEZOPOTAMIA, przed przerwą wakacyjną. Było to dla mnie dużym szokiem, tym bardziej, że oskarżenia padły z ust mojego przyjaciela. Na przestrzeni lipca Wiktor próbował mnie namówić na kontynuowanie współpracy, tłumaczył się stresem i napiętym czasem w jego życiu osobistym. Potrzebowałem kilku tygodni, aby przetrawić tą sytuację ale postanowiłem dać mu drugą szansę i zgodziłem się na kontynuowanie współpracy. 12 sierpnia dostałem kolejną wiadomość pełną oskarżeń o to, że jestem uprzywilejowanym rasistą. Tego dnia Wiktor także oczekiwał, że przyjadę do niego do domu i wtedy będzie mógł mnie ‘’zwolnić’’ drugi raz.Uznałem wtedy, że jestem zmuszony do rozwiązania umowy zawartej z Teatrem Polskim w Poznaniu. Za stworzenie muzyki do spektaklu MEZOPOTAMIA miałem otrzymać 10 tysięcy złotych brutto. Za poniesione koszty dojazdu na próby oraz zarezerwowany czas na zrealizowanie projektu (prawie 2 miesiące) Teatr zaproponował mi tysiąc złotych brutto rekompensaty.Skomponowałem muzykę do poniższych spektakli w reżyserii Wiktora Bagińskiego:
CZARNA SKÓRA BIAŁE MASKI w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu,
DON JUAN w Teatrze Polskim w Poznaniu,SERCE w TR Warszawa,
NARODZINY WROGOŚCI – spektakl wystawiony na Festiwalu Malta w roku 2022 (koprodukcja Festiwalu Malta i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie)
Wobec powyższego nasuwają mi się następujące pytania:
Czy władze instytucji zatrudniających tego twórcę mają świadomość komu i w jakim stanie psychicznym będą udostępniać swoją przestrzeń i promocję?
Czy władze lub zespół aktorski Teatru Polskiego w Poznaniu są w stanie opisać proces twórczy spektaklu MEZOPOTAMIA? W jakiej atmosferze on przebiegał?
Czy wynik ewaluacji procesu twórczego spektaklu MEZOPOTAMIA będzie dostępny dla kolejnych współpracowników Wiktora Bagińskiego? Dla zespołów aktorskich oraz realizatorów?
Czy osoby reprezentujące Teatr Polski w Poznaniu i tworzące konferencję TEATR OD}{NOWA chcą przemilczeć to co wydarzyło się na samym początku procesu twórczego?
Jak długo jeszcze będziemy chronić osoby, które stosują techniki manipulacyjne i przemoc wobec swoich współpracowników?
Zespole aktorski Teatru Polskiego w Poznaniu:
Czy nie mieliście odwagi rozpoznać i nazwać przemocy w czasie rzeczywistym? Dlaczego? Z jakich powodów? Jeśli tak jest, to prawdopodobnie nie powinniście organizować naprawczych konferencji, nie jesteście na to gotowi.
Dyrektorzy Teatru Polskiego w Poznaniu:
Rozumiem, że wyrażone zaniepokojenie kiedy słyszeliście o wyżej opisanych rzeczach to wystarczające działanie instytucji publicznej?
Nie pozwólmy, by kolejne osoby pracujące w teatrach mogły być krzywdzone, manipulowane bez końca i oskarżane o nieprawdziwe rzeczy. Nie promujmy artystów, którzy absolutnie bezwzględnie posługują się innymi ludźmi i stosują przemoc.
AS SIMPLE AS THAT. DOŚĆ.
Krystyna Lama Szydłowska
Jako Choreografka z Wiktorem Bagińskim miałam okazję współrealizować trzy spektakle.
Od samego początku naszej współpracy niektóre z jego metod twórczych wydawały mi się mocno dyskusyjne, jednak do pewnego etapu naszego wspólnego procesu, utrzymane zostały w tak zwanych “luźno przyjętych normach”. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że nadużyć na wcześniejszym etapie było dużo więcej, lecz na znacznie mniejszą skalę. Sytuacja która definitywnie przekreśliła naszą szansę na porozumienie i dialog miała miejsce przy okazji najnowszej produkcji w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Niestety do czasu pierwszych prób, które odbyły się pod koniec czerwca, nie miałam możliwości nawiązać kontaktu z reżyserem, nie dostałam adaptacji scenariusza, ani założeń realizacyjnych; prosiłam o rozmowę dotyczącą koncepcji choreograficznej, ale ta nigdy się nie odbyła. W związku z powyższym zmuszona byłam przyjść na próby nieprzygotowana – nie dostałam żadnych informacji o tym co, jak i dlaczego robimy. Do tej pory przy poprzednich trzech wspólnie zrealizowanych spektaklach takie rozmowy i spotkania zawsze się odbywały.
Podczas pierwszych prób Wiktor zachowywał się bardzo niepokojąco. Był niespokojny, widocznie w złej kondycji. Drugiego dnia prób od godziny 18:00 odbywała się analiza sceny dwójkowej, reszta zespołu wraz z realizatorami miała pojawić się o godzinie 19.00. W związku z powyższym pojawiłam się na sali punktualnie o umówionej godzinie. To spotkało się z reakcją niekontrolowanego wybuchu gniewu reżysera wycelowanego w moją osobę, po którym WIktor gwałtownie wyszedł. Od reszty zebranych na sali osób dowiedziałam się że w momencie w którym weszłam dyskutowali na temat harmonogramu, nikt nie rozumiał tego bezzasadnego wybuchu.
Po zakończeniu tego etapu prób kontakt ponownie się urywał, nie odbyła się też żadna dalsza i konstruktywna rozmowa na temat koncepcji czy spotkanie z realizatorami. Po kilku dniach dochodzi między mną a reżyserem do konwersacji telefonicznej – słyszę pod swoim adresem salwę bezpodstawnych oskarżeń o rasizm, nad-profesjonalizm, brak odpowiedzialności i nie powstrzymanie go przed stosowaniem przemocy i przemocowymi decyzjami reżyserskimi podczas wspólnych realizacji.
Zaznaczam, że wątpliwe dla mnie sytuacje zgłaszałam, lecz moje zdanie było ignorowane. Na koniec rozmowy słyszę, że reżyser nie chce ze mną kontynuować współpracy nad tym projektem i mnie zwalnia. Zrobił to bez żadnych uprzednich ustaleń z dyrekcją teatru z którą miałam już podpisaną umowę. Po tym wydarzeniu urywam kontakt z Wiktorem. On jednak bez jakiegokolwiek poszanowania dla mojej prywatności wydzwania do mnie o absurdalnych godzinach jak na przykład 6 rano, wypisuje smsy, w których stara się zmanipulować mnie do myślenia, że to on jest ofiarą przemocy a my, jego współpracownicy, jesteśmy osobami, które zadają mu tę krzywdę. To kłamstwo, jego wymysł. Kontaktuje się więc z dyrekcją Teatru, wysyłam dokumentację wymienionych z nim wiadomości i treść bezpodstawnych oskarżeń. Po trzech dniach Wiktor usilnie próbuje się do mnie dodzwonić, w końcu w wiadomości przyznaje, że podjął pochopną decyzję: jednak chce bym pracowała przy tym projekcie. Czuję się potraktowana przemocowo, nie rozumiem jego wybuchów, oskarżeń, a finalnie zwolnienia, nie wracam do projektu.
W międzyczasie z różnych źródeł dochodzą do mnie informacje dotyczące Wiktora, a mianowicie przemocowych sytuacji i ich ofiar spowodowanych przez niego jeszcze w szkole teatralnej, jak również przy innych produkcjach teatralnych. Jestem wstrząśnięta. W trakcie procesu analizy sytuacji, doszłam do wniosku, że gdybym wiedziała wcześniej o jego praktykach nigdy nie zdecydowałabym się na współpracę. Uważam że gdybyśmy jako środowisko otwarcie mówili o haniebnych metodach niektórych twórców , może zdołalibyśmy wykluczyć tego typu zachowania z kodu praktyk teatralnych – dlatego pisze ten call out.
Ostatecznie podjęłam decyzję o nie podejmowaniu współpracy przy produkcji “Mezopotamii” ponieważ Wiktor Bagiński stosuje praktyki przemocowe. Straciłam zaufanie do niego jako osoby, reżysera i twórcy. Finalnie otrzymuję od teatru tysiąc złotych rekompensaty. Stałam się więc ofiarą nie tylko przemocy psychicznej ale i ekonomicznej. Każdy twórca, freelancer pracujący na umowę o dzieło przygotowując harmonogram pracy zakłada zabezpieczenie finansowe z tytułu projektu którego się podejmuje, ja zostałam pozbawiona tych środków.
Od osób, które pragną zachować swoją anonimowość wiem, że współpraca nad tą produkcją przebiegała bardzo problematycznie, a reżyser był niekompetentny w swojej pracy i procesie.
Pisze ten call out, ponieważ jako choreografka, twórczyni, pedagożka pragnę zmiany na lepsze. Takie praktyki będą tak długo uchodzić na sucho, jak długo będziemy milczeć na ich temat. Osobiście życzyłabym sobie żeby ktoś mnie uprzedził przed współpracą z taką osobą jak Wiktor Bagiński, niestety pomimo wielu jak się później okazało kontrowersyjnych sytuacji które miały miejsce we współpracy z nim nikt tego nie zrobił. Nie możemy milczeć i oddawać głosu przemocowym praktykom, a przede wszystkim osobom które przemoc stosowaną wobec innych tłumaczą przemocą stosowaną wobec nich. To błędne koło i musimy je przerwać.
Aleksandra Pajączkowska
Moja współpraca z Wiktorem Bagińskim odbywała się kiedy oboje studiowaliśmy. Stworzyliśmy razem dwa spektakle, opisane zdarzenia dotyczą egzaminu “nasze miasto” (2019) w szkole teatralnej w Krakowie. Odpowiedzialna byłam wraz z Anną Oramus za scenografię. W związku z tym, że poza pracą byliśmy też koleżeństwem, ciężko było oddzielić sferę prywatną od zawodowej, niemniej jednak nigdy nie dopuszczałam możliwości wykroczenia stosunków poza stopę koleżeńską. Natomiast zachowania Wiktora w stosunku do mnie były często niejednoznaczne i stawiały mnie w trudnej sytuacji.
Reżyser mówił otwarcie, że mu się podobam, pytał o to czy on podoba się mnie,
próbował mnie pocałować, zwierzał się z marzeń o związku ze scenografką,
namawiał na wspólne wyjścia argumentami, że reżyser musi mieć dobre relacje ze scenografką i wypada pokazywać się razem w różnych miejscach.
Szereg takich sytuacji oraz zwierzenia Wiktora, który z tego co wiem nie krył przed swoją dziewczyną, że mu się podobam, spowodowały że nawiązała ze mną kontakt – na początku agresywny, w formie ataku. Zareagowałam łagodnie i zaproponowałam wyjście na kawę. Nie zamierzałam kryć przed partnerką Wiktora, owych zdarzeń oraz chciałam zapewnić ją, że nie mam w stosunku do niego żadnych intencji romantycznych.
Wiktor przeprosił mnie za to, że zostałam wplątana w ten dziwny i nieprofesjonalny układ i zapewnił, że zachowamy profesjonalne stosunki czysto zawodowe. Niestety po jego spięciu z partnerką gdy zamierzał się wyprowadzić ze wspólnego mieszkania, spytał mnie czy może na 2 tygodnie zamieszkać ze mną. Gdy odmówiłam, oznajmił mi, że wobec tego kończymy współpracę.
Tłumaczył, że moja obecność na próbach go rozprasza. W tym samym dniu krzyczał też na mnie, że nie odbieram telefonu (mimo że oddzwoniłam po 10 minutach) a powodem nie odebrania było załatwianie w tym czasie rekwizytów na próbę (za te i wszystkie inne materiały, nigdy nie zwrócił mi pieniędzy).
Po tym, jak zerwał ze mną współpracę powiedziałam żeby pomyślał o konsekwencjach. Uznałam, że napiszę na wspólnym czacie o tym co się stało, żeby inni współtwórcy wiedzieli z jak przemocową osobą współpracują. Tym dotkliwsze było dla mnie zerwanie współpracy z Wiktorem, że za jakiś czas mieliśmy realizować wspólnie egzamin, do którego scenografia miała być moją dyplomową pracą a ja rozpoczęłam już przygotowania. Wiktor jednak następnego dnia przeprosił mnie i powiedział, że zostaję w ekipie i w stosunkach zawodowych nic się nie zmienia. W obliczu późniejszych zdarzeń mogę przypuszczać, że było to tylko odroczenie, spowodowana lękiem, że podzielę się tymi doświadczeniami z pozostałymi realizatorami, tak jak zapowiedziałam.
Po zakończonym egzaminie „nasze miasto” kilkukrotnie dopytywałam o naszą następną realizację. Informowałam o tym jak wielką wagę przywiązuję do projektu i o naglącym terminie. Wiktor cały czas zwodził mnie, mówiąc o odpoczynku od prób, o wyjazdach itp. Pod koniec marca (1,5 miesiąca przed dyplomowym egzaminem) zmusiłam go do potwierdzenia informacji o współpracy, ponieważ odbywałam ją samodzielnie i potrzebowałam dalszych konsultacji. Wiktor powiedział wtedy, że nie chce ze mną pracować. Podawał mgliste wyjaśnienia, że nie powiedział mi wcześniej bo musiał to przemyśleć. Zamierzał powiedzieć mi na początku kwietnia. Nie zważając na moje zobowiązania, tłumaczył – „Nie mogę się męczyć tylko po to, żeby być w porządku”. Nie byłam w stanie wykonać nowej pracy dyplomowej w miesiąc. Skutkowało to wyrzuceniem mnie z uczelni w konsekwencji niezłożenia egzaminu dyplomowego na czas.
Paweł Sablik
Wiktor Bagiński – dalej WB – to reżyser teatralny, którego działania charakteryzują się (TW): mobbingiem, manipulacją, przemocą symboliczną, psychiczną oraz ekonomiczną na przestrzeni przynajmniej trzech projektów, w ramach których wykonywałem pracę dramaturga oraz współautora scenariuszy. Poniższy spis jest zarazem przykładem destrukcyjnego wpływu wielu pomniejszych przemocowych zachowań, powodujących u adresata bycie pod wpływem sinusoidy love bombingu, gaslightingu, tone policingu, przerzucanie lub wzbudzanie poczucia winy (victim blamingu) czy też syndromu gotującej się żaby. Ponad dwa lata zajęło mi wyjście z tej pułapki – teraz mam już wystarczające narzędzia, by w podstawowym stopniu zrozumieć co – między innymi – mnie spotkało i móc opublikować poniższy tekst.
- Projekt z 2019 roku.
WB przed próbą wieczorną poprosił mnie o spotkanie, podczas którego poinformował, że opracował z jedną osobą aktorską monolog, w którym ta opowiada swoje traumatyczne doświadczenie przemocy seksualnej – WB przekonany o swoim świetnym pomyśle ignoruje moje uwagi o reprodukowaniu przemocy; staram się dowiedzieć, czy to prawdziwe doświadczenie. Zapewnia mnie, że nieprawdziwe. Nie wyprowadza z błędu pozostałych osób aktorskich oraz realizatorskich, które przez kilka do kilkunastu dni są przekonane, że ich osoba koleżeńska na próbach pracuje na materiale głęboko osobistym.
Podczas jednej z prób mam możliwość wypowiedzenia się na temat jednej ze scen (mojego autorstwa) po przebiegu i wobec jednej osoby aktorskiej używam sformułowania – „pomimo tego, że to głupia scena, to udało ci się wyciągnąć z niej coś pięknego”. WB dostaje ataku furii, bardzo głośno krzyczy, agresywnie gestykulując krytykuje moją wypowiedź, miażdżąc mnie wobec dwóch osób aktorskich. Do końca próby siedzę w bezruchu, milczę, patrzę w egzemplarz. To był pierwszy wybuch WB wobec mnie przy innych. Bezpośrednio po próbie WB prywatnie przyznaje, że rozumie co miałem na myśli, że moja wypowiedź była wyrazem docenienia – że ktoś z prostej sceny potrafi aktorsko wypracować coś głęboko poruszającego. Następnie dodaje, że musiał tak zareagować ponieważ ta osoba nie będzie w stanie tego zrozumieć i odbierze to pejoratywnie więc jako reżyser był zmuszony „stanąć w obronie aktorki mimo tego, że się ze mną zgadza i wie co miałem na myśli”. - Niezrealizowany projekt z 2020 roku (następnie zmieniony na inny tytuł).
Podczas warsztatów, które realizowaliśmy z WB dla części obsady gościnnej planowanego spektaklu dowiedziałem się, że moja stawka wynagrodzenia za dramaturgię i opracowanie tekstu została już ustalona na spotkaniu WB z dyrektorem naczelnym – o spotkaniu dowiedziałem się również po fakcie przez co nie miałem pola do reakcji i negocjacji. Zostałem postawiony przed faktem dokonanym – zgodziłem się. Wpływ symboliczny osoby, która zaprasza cię do współpracy, jej charyzma plus niewielka ilość doświadczenia czynią cię bezbronnym. W tamtym momencie gotowe było już opracowanie scenariusza, na które naciskał WB. Nie miałem jeszcze podpisanej umowy, nie dostałem ani złotówki za zrealizowanie tego zadania. Spektakl nie powstał, zmieniono tytuł na inny a pracę przeniesiono na przyszłość – moja stawka pozostała taka sama i nie uwzględniono w niej przygotowania warsztatów oraz pierwszego scenariusza gotowego do rozpoczęcia prób. - Projekt realizowany pod koniec 2020 oraz w pierwszej połowie 2021 roku.
Podczas jednej z prób gdy kończył się już czas pracy osób aktorskich, współrealizatorów oraz zespołu technicznego zwróciłem uwagę, że należałoby zakończyć pracę nad tym segmentem i przejść dalej. W wyniku mojej prośby spotkałem się po raz kolejny z atakiem szału WB, który krzycząc w wulgarny i agresywny sposób skrytykował moją sugestię przerzucając na mnie powód, dla którego nie uda się dokończyć pracy w zadowalający artystycznie sposób oraz komfortowej atmosferze. W tamtym momencie tego typu sytuacje ze strony WB były już „do przewidzenia” i zostały przez nas – współrealizatorów – „znormalizowane”.
WB podczas naszej współpracy wykorzystywał moje zaufanie wobec jego osoby zarówno w formie opowiadania mi jego krytycznych i niesmacznych spostrzeżeń na temat osób z zespołu aktorskiego jak i współrealizatorów. Notorycznym było komunikowanie w moim kierunku, językiem kolokwialnym oraz niewłączającym, ocen pracy innych osób aktorskich oraz współrealizatorów a następnie mówienie tego samego tym ludziom używając słów bardziej „publicznych” lub próbując manipulacji, na którą wpadał zazwyczaj bardzo prędko, nie informując mnie wcześniej o takim zamiarze. Dowiadywałem się również między innymi o prywatnych motywacjach WB dotyczących ukrytego oraz podprogowego wykorzystywania „do roli” lub „na rzecz spektaklu” znanych mu prywatnie, nieraz wysoce intymnych problemów i kłopotów osób aktorskich takich jak zakończone związki czy też problemy z uzależnieniami. Znałem również krytyczne podejście do realizatorów, kpienie z nich, protekcjonalne traktowanie – wydarzały się również próby wyciągania ze mnie opinii czy powinni dostać pracę przy następnym projekcie czy lepiej z nich zrezygnować. Zapytany przez WB czy zamierza mnie angażować do następnego projektu – chciałem ustalić swój kalendarz – odpowiedział: „Paweł, zobaczymy – jesteś tak dobry jak twój ostatni spektakl”.
Powtarzającą się zasadą było wybieranie przez WB realizatora, który był kozłem ofiarnym oraz przedmiotem, wobec którego krzykiem, kpiną, pomniejszymi kąśliwościami mógł budować swoją pozycję symboliczną i unaoczniać hierarchię wobec zespołu aktorskiego – klasyczny przykład przemocy psychicznej oraz mobbingu. Działo się to zarówno podczas obecności jak i nieobecności osób, które były celem jego ataków, obelg i praktyk umniejszania.
Kilka miesięcy temu WB przeczuwając, że ktoś w końcu może dmuchnąć w gwizdek na jego temat postanowił wyprzedzić potencjalnych sygnalistów dzwoniąc do nich i informując, że chciałby zrobić konferencję w temacie reprodukowania przemocy w jego dotychczasowej twórczości. Głównym „białym oprawcą” miałem być ja; jako dramaturg, który nigdy nie chwycił go za rękę i de facto dopuścił do reprodukowania przemocy. Według WB przemoc podczas procesu pracy oraz reprodukcja w spektaklach występowała ze względu na mój wyraźny brak sprzeciwu oraz wpływ symboliczny jakie miało moje – „ważne dla niego” – zdanie wobec podejmowanych przez WB decyzji.
Postanowiłem definitywnie zakończyć współpracę z WB. Przepraszam wszystkie osoby, które padły ofiarą mobbingu oraz którejkolwiek z form przemocy ze strony WB za to, że do tej pory milczałem.
Cały tekst jest wynikiem wyrażenia przeze mnie mojej opinii w wyniku tego co pamiętam z indywidualnej oraz subiektywnej perspektywy.